Witaj gościu, dołącz do nas! Dołącz   Zaloguj się
Trudny Facet
#1

Witam. Jestem kobietą ale szukam pomocy i tak trafiłam na to forum. Są tu może Panowie którzy pomogą mi zrozumieć mojego faceta.
Problem polega głównie na tym że to bardzo zamknięty w sobie człowiek. Ciężko mu pierwszemu wyciągnąć rękę, odezwać się itp. Nie mam tu na myśli zachowan typu 'foch' o nie wiadomo o co. Zawsze tłumaczę i mówię prosto z mostu o co mi chodzi. On wiecznie czeka aż mi przejdzie. A ja to odbieram jako że mu już nie zależy na mnie i mnie nie kocha. Gdy pytam czy tak jest to on zaprzecza. Mam wrażenie że woli się rozstać niż choć trochę powalczyć. Ciężko się z nim rozmawia. Na wiele pytań dostaje odpowiedź 'Nie wiem... staram się jak mogę dotrzeć do niego. Z drugiej strony gdyby mnie nie chciał i nie kochał to po co miałby ze mną siedzieć? Mieszkamy u mnie ale on ma swój własny kąt gdzie może wrócić. Naprawde mi na nim zalezy ale od pol roku mam wrażenie że sama walczę o ten związek. Po alkoholu robi się bardziej wylewny i idzie coś z niego wyciągnąć ale przecież nie będę wiecznie faceta upijac żeby porozmawiać. Wczoraj po 3 dniach ciszy zaczęłam rozmowę w której usłyszałam że mnie kocha ale widzi że z pięknego kwiatka stałam się zwiedla. Że to przez niego że on mnie wykancza, że zasługuje na kogoś lepszego. Więc pytam czy nie chce ze mną już być twierdzi że chce. To czemu nic nie robi skoro widzi że tak jest? Gdyby powiedział mi że już mu przeszło i że nie chce to rozumialabym takie zachowania A tak wszystko mi się kupy nie trzyma. Jesteśmy razem prawie 2 lata, jest starszy ode mnie o 14 lat.
Prosze o Wasze zdanie

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#2

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=467">http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=467</a><!-- m -->

poczytaj to
powodzenia

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#3

Na fonie nie mam jak cytować:

"Że to przez niego że on mnie wykancza, że zasługuje na kogoś lepszego. Więc pytam czy nie chce ze mną już być twierdzi że chce. To czemu nic nie robi skoro widzi że tak jest?"

Jeżeli Cię kocha, niech nie robi z siebie ofiary, bo na to wychodzi że chłop użala się nad sobą, zamiast się cieszyć, że ma 14 lat młodszą kobiete.

Polecam to:

<!-- m --><a class="postlink" href="https://youtu.be/YIcWJIu-2Sg">https://youtu.be/YIcWJIu-2Sg</a><!-- m -->



Wysłane z mojego GT-I9305 przy użyciu Tapatalka

Spytaj się go, może się czuje staro przy Tobie, może nie wystarczająco dobry, co mógłby/chciałby zrobić dla Ciebie, żebyś czuła się szczęśliwa przy nim.

Ja na jego miejscu wstawałbym co dziennie z bananem na ustach

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#4

Simple napisał(a):[post]5363[/post] <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=467">http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=467</a><!-- m -->

poczytaj to
powodzenia

Dziękuję za odpowiedź. Pomocny materiał ale z jego treści wynika że zostało mi już tylko podjąć decyzję o rozstaniu bo wpadam powoli w depresję Sad nie mam apetytu, nie mogę spać w nocy.

Dodano po 1 godzinie 6 minutach 23 sekundach:
vlad1431 napisał(a):[post]5364[/post] Na fonie nie mam jak cytować:

"Że to przez niego że on mnie wykancza, że zasługuje na kogoś lepszego. Więc pytam czy nie chce ze mną już być twierdzi że chce. To czemu nic nie robi skoro widzi że tak jest?"

Jeżeli Cię kocha, niech nie robi z siebie ofiary, bo na to wychodzi że chłop użala się nad sobą, zamiast się cieszyć, że ma 14 lat młodszą kobiete.

Polecam to:

<!-- m --><a class="postlink" href="https://youtu.be/YIcWJIu-2Sg">https://youtu.be/YIcWJIu-2Sg</a><!-- m -->



Wysłane z mojego GT-I9305 przy użyciu Tapatalka

Spytaj się go, może się czuje staro przy Tobie, może nie wystarczająco dobry, co mógłby/chciałby zrobić dla Ciebie, żebyś czuła się szczęśliwa przy nim.

Ja na jego miejscu wstawałbym co dziennie z bananem na ustach

Dla mnie ta różnica wieku nie ma znaczenia. Mam 28 lat nie jestem tredowata, nie mam pętli na szyi że muszę z nim być bo już nikogo nie znajdę. Chce z nim być, nie chce nikogo innego. Naprawde go kocham. Obydwoje jesteśmy po rozwodzie. Z tą różnicą że on już był kilka lat rozwiedziony jak się poznaliśmy A ja byłam mężatką. Nie czulam się jednak szczęśliwa w małżeństwie choć mąż był wspaniałym człowiekiem. Nie byłam dobra żoną, nie starałam się, nie dbalam. Wyciagnelam jednak wnioski z tego i teraz naprawdę jest inaczej. Ci którzy mnie znają widza to jak się staram i jak się zmieniłam. Sama nie wiem skąd czerpie te pokłady cierpliwości by dalej to pchać do przodu chyba tylko z tego że bardzo go kocham i ciągle mam nadzieję że będzie lepiej. Czasem mam ochotę wysłać go na tydzień do domu żeby sobie przemyślał i dał znać jak będzie wiedział. Ale z drugiej strony głowy boję się że to będzie koniec i że się już nie odezwie A jedyne wytłumaczenie jakie będzie miał to że kazałam mu jechać. W sytuacjach niewygodnych i stresowych on poprostu woli uciec.
Gdy się poznaliśmy nie znałam nikogo z jego otoczenia. Rozwód był z winy żony ale jakoś nie utrzymywał kontaktów z dziećmi co mnie bardzo dziwiło wpadłam więc na pomysł że spotkam się z jego była żona bo kto lepiej będzie go znal niż kobieta z którą był 16lat. Ona bardzo płakała podczas tej rozmowy mimo że już kilka lat razem nie byli. Mówiła że była meblem w domu że została przez niego skrzywdzona emocjonalnie i że chciałaby doczekać dnia gdy będzie mogła o tym mówić bez płaczu. I ja zaczynam się już tak czuć. Zaczynam ja rozumieć i obawiam się że byłam naiwna /nadal jestem/ myśląc że ze mną będzie inaczej...
Postawiłam wszystko na jedną kartę szybko się rozwiodlam przyznajac się mężowi do wszystkiego. Zmieniłam całe swoje życie i miałam wielkie obawy ale wierzyłam w nas, w niego że to co nas połączyło to coś wyjątkowego. A z dnia na dzień mam wrażenie że jest coraz gorzej. On jest zimny jak lód . Nie czuje mu sie kompletnie potrzebna. Nienawidzę niejasnych sytuacji i mówię wprost czego oczekuje . Na początku taki był. Zabiegał o mnie, dbał martwił się, widziałam że tęskni, dużo pisał, był zazdrosny. Nie wymagam więc czegoś czego nigdy od niego nie dostawalam że nagle wstałam rano i ma być taki i taki. Przepraszam że tak długo ale przynajmniej się wygadalam.
Co do odpowiedzi "Nie wiem" to np rozmawiamy o dziecku czy chce mieć mówi że tak więc pytam to kiedy on że nie wie. To jeden z przykładów bo jeszcze bardziej bym się rozpisala. I wtedy mam ochotę mu powiedzieć żeby jechał do siebie i wrócił jak będzie wiedział...

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#5

Jeżeli nie dało Ci to do myślenia co napisałem i to co pani z yt mówi, sami sobie z tym nie poradzicie. Z Twojego opisu wynika, że to bardzo złożony problem, ale podejrzewam że nie zawsze taki był. To jest depresja. I tak daleko zaszedł pomimo tego że ten stan utrzymuje się od bardzo dawna. Twierdzę, że uratowałaś mu życie, ale on tego nie jest w stanie docenić. Bo żaden człowiek w takim stanie by tego nie docenił. Facet żyje z dnia na dzień, podejrzewam że nic i nikt go nie cieszy. Być może do tego jest niedojrzały emocjonalnie, ale to raczej na ostatnim miejscu.
Wyganianie z domu stan jeszcze bardziej pogorszy, także odradzam. Dopóki nie ma jakichś oznak przemocy.

Bez kilkuletniej terapii się nie obejdzie i chyba jakichś antydepresantów też. Mam nadzieję że przynajmniej z alkoholem nie przesadza, to bardzo ważne! Jak często i ile spożywa?

Być może razem będziecie musieli iść na terapie dla par, ale wpierw trzeba zacząć od niego.

Wysłane z mojego GT-I9305 przy użyciu Tapatalka

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#6

Właśnie przesadza... najchętniej codziennie by coś wypił. Denerwuje mnie to że siedzi z piwem zamiast położyć się obok mnie... najgorzej jak idę do pracy A on zostaje sam np. Mam nocki w weekend on nie śpi do 3 rano także jak wracam po 6 rano śpi pijany. Właśnie ciche dni ostatnio były na tym tle bo wypił 4piwa, dwusetke wódki i jeszcze dokończył whisky.... wstałam po nocce A on nadal spał. Nerwy mną szarpaly i wychodząc do pracy spytalam się go czy ma jakieś cele w życiu czy żyje tylko po to by mieć wolne i się nawalic... Sad
Proponowalam mu terapię. Żebyśmy razem poszli ale nie zgodzi się. Uważa że to dla wariatów...

Dodano po 2 minutach 43 sekundach:
Wiem że pogorszy jego stan chociaż nigdy się do tego nie przyzna . Ale jeśli żadna moja pomoc nie jest brana pod uwagę to co mogę zrobić? Sama zwariuje. Czuje jak tracę chęci do życia. :-(

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#7

No to sprawa jasna.
Musisz postawić warunki jasno, że albo coś z sobą zrobi albo koniec.
Na ile to groźne dla Ciebie opowiedziała już to jego była żona.
To jest agresja pasywna, a każda agresja jest przemocą, pomimo tego że wydawało by się że nie jest.

Jak jest więcej picia niż przerw, nawet jednego browara, możesz podejrzewać że jest już uzależniony. Nawali się i żyje w iluzji, nawet jak jest trzeźwy. Tak mu jest dobrze i po co ma to zmieniać.

Bez specjalisty nie da rady, a być może już od uzależnienień.

Wysłane z mojego GT-I9305 przy użyciu Tapatalka

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#8

evelavitus napisał(a):[post]5377[/post]Dodano po 2 minutach 43 sekundach:
Wiem że pogorszy jego stan chociaż nigdy się do tego nie przyzna . Ale jeśli żadna moja pomoc nie jest brana pod uwagę to co mogę zrobić? Sama zwariuje. Czuje jak tracę chęci do życia. :-(


1.Nie mozna byc ratownikiem dla bliskiej osoby. To egoistycczne ale w pierwszej kolejnosci trzeba ratowac siebie.
Im wiecej piszesz tym bardziej czuc ze podjelas decyzje co zrobic. A jezeli sie wahasz to :
2. Uwzglednij to ze nasze rady to psychologia potoczna. Wynikajaca z odczuc i norm kulturowych, spolecznych - wiec ostroznie z tymi radami. Tu potrzebny fachowiec. Z ugruntowana wiedza. Pytanie kogo wybierzesz - kobiete czy mezczyzne - bo kazda plec ma swoje tzw przedzałożenia.
3. Idz sama - naswietl sytuacje. Fachowiec rozpozna zachowania psychopatyczne z daleka czy sa obecne i u kogo.
4. To kim jest twoj facet - to jedna sprawa , a jakim go chesz widziec - to druga sprawa. Miej tego swiadomosc.

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#9

Pójdę sama do specjalisty. Tak czy owak będzie mi i tak potrzebny bo nie ukrywam że potrzebuje pomocy A jeśli dojdzie do rozstania to jeszcze bardziej ta pomoc będzie mi potrzebna. Undecided
Wychowywalam się w domu gdzie tato miał problem z alkoholem i wiem że na siłę nie można nikomu pomoc... dopóki mój partner nie zrozumie że potrzebna jest mu pomoc to sama nic nie zdziałam...
Rozmowę na temat wizyty u specjalisty kwituje że nie jest mu potrzebna i że się nie dogadamy w tym temacie. Nawet gdy proszę by poszedł tylko raz ze mną.
Doszłam do wniosku że pójdę sama, może mi to pomoże lub utwierdzi mnie że zrobiłam już wiele i więcej się nie da. A nie chce tak przeżyć całego życia.
Dzięki jeszcze raz

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz
#10

evelavitus na zdrowie i powodzenia

 x 0  x 0  x 0  x 0 
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości


Theme © iAndrew 2020 - Forum software by © MyBB