Perfekcjonizm - wada, czy zaleta? |
Adventures napisał(a):[post]1103[/post] To musisz się nauczyć relaksować i odpoczywać. Perfekcjonista ma ogromny syndrom wypalenia..W pracy raczej nie będę się relaksować Ale wiem już, że trzeba dawać z siebie mniej bo inaczej zawalą Cię robotą. Coś na zasadzie "dać palec, to weźmie całą rękę". Adventures napisał(a):[post]1103[/post] Ja mam wieszaki na klucze.Polecam.Ja ostatnio mam porządek, więc nie mam problemów, ale staram się zawsze kłaść na parapecie Telefon przeważnie na łóżku się wala . Leorth napisał(a):[post]1112[/post] Mimo wszystko zawsze mam więcej wyznaczonych celów, niż mogę wykonać i to jest właśnie ta ciemna strona.Właśnie, bo dla perfekcjonisty wszystko jest jednakowo ważne Trzeba wyznaczyć sobie priorytety, a rzeczy które mogą poczekać zostawić na później.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart "
Można powiedzieć, że mój perfekcjonizm zachowuje się jak symbiont, który narzuca z góry zbyt wiele planów, a kiedy nie wykonam większości z nich, odczuwam poczucie winy. Popierdolone, co?
"Nie możesz pozostawić wszystkiego losowi. On ma wiele do zrobienia. Czasami musisz mu pomóc. " - Leonardo da Vinci
AngelSue napisał(a):Na początku owszem, ale później człowiek ma swoje priorytety i na nich się skupia, wie, że nie da się być we wszystkim naj, można, ale to właśnie bycie robotem. Ja to rozumiem tak, że w takim wypadku perfekcjonizm by w danej osobie osłabł. Sama wiedza nie wystarczy. O to właśnie chodzi, że osoba taka mierzy osiągi w stosunku do perfekcji, a nie w perspektywie priorytetów czy jakiś niższych standardów. Dlatego właśnie jest perfekcjonistą. I teraz można powiedzieć są dwie drogi. Jeśli osobę napędza negatywny feedback to perfekcjonizm będzie taką osobę nakręcał. aż do pracoholizmu lub jakiś zaburzeń (anoreksja?). Druga droga - jeśli ktoś źle reaguje na negatywny feedback i obniża on poczucie wartości danej osoby, to taki perfekcjonista może nabawić się prokrastynacji. CriticalThinker napisał(a):[post]1136[/post] Ja to rozumiem tak, że w takim wypadku perfekcjonizm by w danej osobie osłabł.Może i tak, ale to właśnie dzięki świadomości, że nie na wszystko mamy wpływ, nie wszystko da się zaplanować. A bezmyślne trwanie w tej idei tylko nas ogranicza i dołuje. CriticalThinker napisał(a):[post]1136[/post] Jeśli osobę napędza negatywny feedback to perfekcjonizm będzie taką osobę nakręcał. aż do pracoholizmu lub jakiś zaburzeń (anoreksja?). Druga droga - jeśli ktoś źle reaguje na negatywny feedback i obniża on poczucie wartości danej osoby, to taki perfekcjonista może nabawić się prokrastynacji.Zakładając, że mamy do czynienia z rozsądnym realistą perfekcjonistą, jest jeszcze 3 opcja - odpuszczenie. Po prostu, skoro inni mało z siebie dają i dostają w łapę tyle co ja, to po co mam się wysilać ? Ja nie wysilałam się specjalnie, spóźniałam się, i tylko wykonywałam swoje obowiązki w 70% jakości. Poza tym odkładanie czegoś na później i uciekanie przed obowiązkami, odpowiedzialnością to zły nawyk. Lepiej takie sprawy załatwiać od ręki, i każdy mądry człowiek zdaje sobie z tego sprawę. A odnośnie pracoholizmu... u mnie to poszło w całkiem innym kierunku, bo odmowa podwyżki sprawiła, że poczułam się.... wypalona zawodowo. Nie miałam motywacji i chęci do pracy, chciałam ją zmienić. Oczywiście na pewno są przypadki, gdzie podane przez Ciebie sytuacje występują, ale ostatecznie wydaje mi się, że większość zdaje sobie sprawę, że to była głupota. Nie można uzależniać swojej wartości od czyiś decyzji.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart "
Szef wie, że zawsze znajdzie świeżą krew. Lepiej jest, by takowy dostrzegł stopniowy wzrost wydajności, niż od początku dawać z siebie wszystko i np. znacznie wychodzić przed szereg. Raz że zespół może zacząć robić nowemu pod górę, to szef uzna, że nowy tak ma i już. Wie też, ile może wycisnąć z człowieka na danym stanowisku, więc jeśli dana osoba nie rokuje, że jej wydajność jeszcze wzrośnie, to po co dawać podwyżkę
AngelSue napisał(a):[post]1139[/post] Może i tak, ale to właśnie dzięki świadomości, że nie na wszystko mamy wpływ, nie wszystko da się zaplanować. A bezmyślne trwanie w tej idei tylko nas ogranicza i dołuje. Dlatego perfekcjonizm przeważnie się leczy na kozetkach. AngelSue napisał(a):[post]1139[/post] Zakładając, że mamy do czynienia z rozsądnym realistą perfekcjonistą, jest jeszcze 3 opcja - odpuszczenie. Po prostu, skoro inni mało z siebie dają i dostają w łapę tyle co ja, to po co mam się wysilać ? Ja nie wysilałam się specjalnie, spóźniałam się, i tylko wykonywałam swoje obowiązki w 70% jakości. To nie tak. Owszem są przypadki w których perfekcjonista sobie odpuszcza i nie koniecznie musi być realistą (swoją drogą realista to już trochę nie perfekcjonista). Lecz nie czuje się z tym dobrze, bo jego natura jest gwałcona. Być może z czasem przychodzi taka dojrzałość, cierpliwość, zrozumienie, ale na to trzeba lat. Ja skupiam się bardziej na wewnętrznym psychologicznym aspekcie sprawy. Rozważania jak taki perfekcjonista funkcjonuje w grupie może nam przynieść nowe wniosku. AngelSue napisał(a):[post]1139[/post] Poza tym odkładanie czegoś na później i uciekanie przed obowiązkami, odpowiedzialnością to zły nawyk. Lepiej takie sprawy załatwiać od ręki, i każdy mądry człowiek zdaje sobie z tego sprawę. Powiedziałbym, że w większym lub mniejszym stopniu - każdy zdaje sobie z tego sprawę. Jednak przez 95% czasu kierują nami automatyzmy - podświadomość. Nie ma to za wiele wspólnego z bazową inteligencją danej osoby. Ta samo depresja może dopaść każdego i takiej osobie nie powiesz 'weź się w garść'. Tzn możesz powiedzieć, ale to nie takie proste. AngelSue napisał(a):[post]1139[/post] A odnośnie pracoholizmu... u mnie to poszło w całkiem innym kierunku, bo odmowa podwyżki sprawiła, że poczułam się.... wypalona zawodowo. Nie miałam motywacji i chęci do pracy, chciałam ją zmienić. Dość naturalna sprawa. AngelSue napisał(a):Nie można uzależniać swojej wartości od czyiś decyzji. Poczucie wartości jest zależne od innych i od sytuacji. Kwestia tylko, czy jest to odpowiednio ustawione, a jeśli nie to czy osoba jest wstanie zmienić to. CriticalThinker napisał(a):[post]1144[/post] Dlatego perfekcjonizm przeważnie się leczy na kozetkach.To chyba tylko chwilowe ukojenie. hyhy CriticalThinker napisał(a):[post]1144[/post] Ja skupiam się bardziej na wewnętrznym psychologicznym aspekcie sprawy. Rozważania jak taki perfekcjonista funkcjonuje w grupie może nam przynieść nowe wniosku.Czyli szufladkujesz? Jest tyle różnych typów i powiązań osobowości, że rzadko można przewidzieć postępowanie innych, chyba, że znamy ich dłużej, i wiemy jakie cechy u nich dominują. CriticalThinker napisał(a):[post]1144[/post] Jednak przez 95% czasu kierują nami automatyzmy - podświadomość.Ja bym to raczej nazwała emocjami A nad nimi czasami trudno zapanować. CriticalThinker napisał(a):[post]1144[/post] Poczucie wartości jest zależne od innych i od sytuacji.Ja bym powiedziała, że od własnych sukcesów i osiągnięć. W końcu co drugi człowiek może o tobie wiedzieć? często jest to masa powierzchownych znajomości. Zwykłe cześć - cześć na korytarzu, krótka wymiana zdań i tyle. Wyjątkiem są osoby, które znają nas naprawdę długo. Zacytuję shreka "Przychodzi taki dzień, że już nie obchodzi Cię to ,co inni o tobie myślą, bo nareszcie już sam wiesz kim jesteś". @Olla Słuszna uwaga. Nie popełnię tego błędu w kolejnej pracy.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart "
AngelSue napisał(a):[post]1145[/post] Czyli szufladkujesz? Jest tyle różnych typów i powiązań osobowości, że rzadko można przewidzieć postępowanie innych, chyba, że znamy ich dłużej, i wiemy jakie cechy u nich dominują. Posiadam wiedzę jak dany mechanizm psychiczny działa. Zazwyczaj jest tak, że jakaś cecha charakteru prowadzi do jakiegoś zachowania. Na tym to polega, inaczej przestalibyśmy mówić o cechach i u każdego widzielibyśmy chaos. Tak czy nie? Człowiek pod wpływem pewnych czynników może momentami obejść swoje cechy, lub poprzez trening na nie wpływać. Lecz kiedy omawiamy poszególną cechę to tego nie musimy uwzgledniać. AngelSue napisał(a):[post]1145[/post] Ja bym to raczej nazwała emocjami A nad nimi czasami trudno zapanować. Emocje też. Widzisz, ostatnio w którymś mieście zlikwidowano na skrzyżowaniach dotychczasowe pierwszeństwa przejazdu i zgadnij co się stało z ludźmi, którzy nie byli czujni. Pewne cechy da się zmieniać jak np. kondycję i wykształcenie. Warto jednak zajrzeć do badań nad rozdzielonymi w dzieciństwie bliźniakami. Mimo skrajnych warunków dorastania podobieństwo i zwyczaje są zaskakująco podobne. Często nawet choroby takie same w tych samych okresach czasu. AngelSue napisał(a):[post]1145[/post] "Przychodzi taki dzień, że już nie obchodzi Cię to ,co inni o tobie myślą, bo nareszcie już sam wiesz kim jesteś". Do pewnego stopnia i w pewnym sensie tak. CriticalThinker napisał(a):[post]1147[/post] Lecz kiedy omawiamy poszególną cechę to tego nie musimy uwzgledniać.Ok, ok trzymajmy się tematu CriticalThinker napisał(a):[post]1147[/post] Widzisz, ostatnio w którymś mieście zlikwidowano na skrzyżowaniach dotychczasowe pierwszeństwa przejazdu i zgadnij co się stało z ludźmi, którzy nie byli czujni.Dobry przykład. CriticalThinker napisał(a):[post]1147[/post] Mimo skrajnych warunków dorastania podobieństwo i zwyczaje są zaskakująco podobne. Często nawet choroby takie same w tych samych okresach czasu.Nadrobię zaległości.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart "
AngelSue napisał(a):[post]1156[/post] Nadrobię zaległości. Naprawdę ciekawa sprawa. Poszukaj w filmach na necie. Jest dokument na ten temat zrobiony przy okazji dnia bliźniaków (w jeden dzień zbierają się bliźniaki z całego świata i wtedy przy okazji są robione im badania, wywiady itd.) AngelSue napisał(a):[post]1156[/post] Dobry przykład. Kiedyś brałem na siebie dużo poczucia winy, co mnie jeszcze bardziej blokowało. Jednak jak się głęboko wejdzie w temat to na początku jest szok i niedowierzanie, a potem dociera do człowieka jak nie wiele zależy od chcenia. Jesteśmy istotami materialnymi - przynajmniej w części I podlegamy różnym siłom nie tylko tym zewnętrznym, ale i wewnętrznym. Oczywiście softwere jaki sobie wgramy na dysk też ma duże znaczenie i może nadbudować to czego nie ma w standardzie i przełożyć się na inny wynik. Nie mniej jednak jak komuś np. hormony nawalą i nie ma impulsów do działania to myśleniem się tego nie przeskoczy lub na odwrót cały czas jest nakręcony hormonami i choćby chciał odpocząć to ma przymus robienia czegoś. CriticalThinker napisał(a):[post]1163[/post] Naprawdę ciekawa sprawa. Poszukaj w filmach na necie. Jest dokument na ten temat zrobiony przy okazji dnia bliźniaków (w jeden dzień zbierają się bliźniaki z całego świata i wtedy przy okazji są robione im badania, wywiady itd.)Znajdę CriticalThinker napisał(a):[post]1163[/post] Oczywiście softwere jaki sobie wgramy na dysk też ma duże znaczenieO tak, trzeba mieć jakieś standardy, poniżej których się po prostu nie schodzi. CriticalThinker napisał(a):[post]1163[/post] i choćby chciał odpocząć to ma przymus robienia czegoś.Ta, a nawet jak odpocznie, to ma wyrzuty sumienia, że odpoczął,a nie np. pościerał kurze, czy czytał książkę.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart " |
Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
1 gości |