Problemy z dziewczyną |
Witam. Proszę was koledzy o pomoc. Straciłem kontrolę, nie wiem co robić. Nie wiem już kto robi źle a kto robi dobrze. Zacznijmy od początku. Mam 22 lata i jestem spokojnym, poukładanym facetem. Dobra praca, auto i piękna inteligenta kobieta, można pomyśleć że czego chcieć więcej. Dzisiaj mija rok związku a ja wewnętrznie czuje ból. Moja kobieta 19 lat charakter dość ostry/czarny/mocno stawia na swoim, w centrum uwagi, woli bardziej towarzystwo chłopaków niż dziewczyn. Wszystko było jakoś do czasu, od 2-3msc ciągle się kłócimy. Wszystko moja wina bo kiedyś odpuszczałem a teraz stawiam na swoim. Sytuacja z wczoraj, jeździliśmy po mieście z jej koleżanką i chciałem posłuchać swojej muzki troche innej bo one słuchają bóg wie czego.. I zaczęła się kłótnia, że jej nie kocham albo słabo jej kocham skoro nie potrafie wysiedzieć z jej znajomymi, że muzyka mi nie odpowiada itd itd. Dodam że to nie 1 kłótnia o to.. Wchodzimy do sklepu a ona z koleżanką rozmawia o facetach, ale ten przystojny ale ten się wyrobił. Słysząc to czułem się jak gówno, dosłownie. Dziewczyna obok tak mówi.. Rozumiem dla żartów ale żeby kilka razy? Kłócimy się dosłownie o wszystko. Za to że się spóźnię, za to że proszę żeby rzuciła papierosy. Wszystko musi być tak jak ona chce. Też mam taki charkater ale ja już nie wiem co robić. Pogubiłem się. Kocham ją strasznie ale serce podpowiada mi że może to długo nie wytrzymać. Codziennie kłotnia.. Wszystko próbuje zrzucić na mnie, a co ja złego zrobiłem jeśli chciałem puścić inna piosenkę? Mówi ze zazdrosci dal swojej kolezanki chłopaka i zanjomych. Że jestem sztywny, że myśle tylko poważnie, że ona chce szaleć. Że szkoda że nie jestem taki i taki, ze mogłbym udawać. Ale nie potrafie. Szukam stabliności.. Piszcie co uważacie, będę starał się na bieżąco odpisaywać.
Hej
Popełniłeś pierwszy błąd - uwierzyłeś, że przeciwieństwa się przyciągają To działa, ale na krótką metę. Koleszka1122 napisał(a):[post]4188[/post] Wszystko moja wina bo kiedyś odpuszczałem a teraz stawiam na swoim.Drugi błąd. Mnie to zawsze zaskakuje, jak zdesperowani są ludzie, że przymykają oko na wiele rzeczy na początku, żeby tylko się udało, a później ich to wkurwia. Jak widzę, że facet pali, to od razu krzyżyk W niektórych rzeczach nie można iść na kompromis. A wtedy należy troszczyć się o siebie, życie jest za krótkie żeby zadowalać innych. Jak sami o siebie nie zadbamy to kto to zrobi? Jak chce szaleć to niech szaleje, nie zatrzymasz jej. Niewykluczone, że wróci po roku z brzuchem i powie, że "to ty byłeś miłością jej życia" Ludzie się nie zmieniają, miej to na uwadze teraz i w przyszłości. Koleszka1122 napisał(a):[post]4188[/post] Mówi ze zazdrosci dal swojej kolezanki chłopaka i zanjomych.Tu odpowiedź jej prosta, otwierasz drzwi i mówisz, żeby szukała kogoś na swoim poziomie.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart "
@sałata
A z czego to wynika? Ludzie hajtają się gdy ledwo przekroczą 20 lat, kompletnie nic nie wiedząc o życiu, ale ślub, dziecko, bo tak robią wszyscy, bo dziadek i babcia, bo tak trzeba Uśmiechy na facebooku, a w domku piekiełko. Wszystko po jakimś czasie się nudzi I trzeba być tego świadomym i samemu urozmaicać sobie życie pasjami i poznawaniem nowych rzeczy. Faceta/kobietę można zmienić, ale to niczego nie zmieni. Pracę też można zmienić, ale po jakimś czasie i tak wszystko przestanie być nowe i ekscytujące. Trzeba będzie patrzeć na te same gęby o 8 rano Żeby być świadomym, trzeba mieć doświadczenie, a żeby mieć doświadczenie trzeba być odważnym. Ludzie zostają przez lata w tych samych związkach chociaż uczucia już dawno tam nie ma, siedzą przy tych samych biurkach chociaż co 5 min patrzą na zegarek i czekają na piątek Mówi się, że najbardziej kolorowo jest tam gdzie nas nie ma. Ale trzeba to sprawdzić. Sprawdzić zanim wpakujemy się w poważne zobowiązania. Ludzie rujnują życie innym, bo sami mają wrażenie zrujnowanego życia, przecież w bajce disneya był happyend. Ludzie jak barany szukają tego happyendu, ale to tak nie działa. Może by działało, jakby po ślubie następował zgon, ale niestety to jeszcze kilkadziesiąt lat życia pod jednym dachem i to tak żeby się nie pozabijać. Wybór życiowego partnera/partnerki to decyzja na całe życie, które będzie rzutowało na pozostałe sfery, więc decyzja powinna być potrójnie przemyślana. Raczej racjonalna niż emocjonalna. Człowieka i tak poznajemy całe życie.
"...Questions of science,
Science and progress Do not speak as loud as my heart "
Witajcie. Dziekuje za odpowiedzi. Wczoraj minął nasz rok, nie wytrzymalem i powiedziałem co mi leży na sercu. Okazuje się, że też mam wady. Widzę, że zależy jej na mnie. Temat jak ciężki jestem strasznie uczuciowy ona także. Rozmawialiśmy bardzo długo i daliśmy sobie szansę. Jest młoda ja także ale też mam za uszami. Cóż ukrywać jestem w niej zakochany po uszy a ona we mnie. Ja jestem powazny czasami aż za zamiast brać od życia jak najwięcej. Przeszkadza jej to że jestem taki poważny gdyz boi się, że dalej będzie gorzej. Zobaczymy co przyniesie kolejny dzień
Witajcie. Kazdy z was miał racje. Nie zauważyłem tego i się rozstałem tydzień temu. Dzisiaj ostateczna rozmowa na życzenie sobie szczęścia w życiu. Odezwał się moj rozum i przejrzałem na oczy. Przez nią straciłem poczucie wartości i męskość. Ona jest zapotrzona w siebie. Nie czułem się doceniany, wszystko musiało być zawsze po jej. Głupi byłem ze tego wcześniej nie widziałem, a mówił mi to kazdy..
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
1 gości |