Zawsze byłem krótkodystansowcem w tych sprawach, ale coraz bardziej zaczyna mi to doskwierać. 2-3 min i koniec i nawet jak się bardzo ogranicznam. Ktoś z kolegów już to może wcześniej przerabiał i byłby w stanie podpowiedzieć?

Sam od dość dawna szukam rozwiązania. Też zawsze byłem krótkodystansowcem i tak jak ty 2-3 minuty i po temacie. Doszedłem do punku, w którym zacząłem mieć na tym punkcie kompleksy i zacząłem unikać seksu.
Sprawa wygląda nie co inaczej jak jestem wypity po imprezie, wtedy mogę działać pół nocy i nie raz było tak, że to partnerka już miała dosyć, a ja dalej mogłem. No ale, że spożywam alkohol raz na pół roku to za często nie szaleję.
Mam 40 lat, a z tym problemem borykam się w zasadzie od samego początku mojego życia seksualnego. No i niby moja kobieta nigdy jakoś nie narzekała, bo sama jakby też jakiegoś maratonu nie potrzebuje to ja sam się z tym moim sprintem źle czuję. Niestety nie znalazłem rozwiązania i na dzień dzisiejszy potrafię nie uprawiać seksu miesiącami bo po prostu nie mogę się przełamać ze względu na swój kompleks na tym punkcie.