Wczoraj robiłem Reset ale wielkim bym go nie nazwał.
A tak bardziej serio to mówi się o tym już od chyba 20 lat. Resetem nazwał bym upadek imperium rzymskiego w 476r, Upadek Bizancjum w 1453r, postanowienia Kongresu Wiedeńskiego, koniec I wojny światowej, koniec II wojny światowej. To wtedy zmieniał się układ sił na świecie i powstawał nowy ład.
Z mniejszych resetów w ostatnich czasach to rozpad ZSRR. Następnym może być rozpad UE.
Obecna pandemia to jakiś kabaret w którym zginęło ok 1% populacji (wg danych w dupy 5mln) co ma się do rzeczywistych pandemii (a raczej epidemii) nijak. Wielka pandemia głupoty w czasie której większość ludzi spokojnie siedziała sobie przed TV i jarała się słupkami, liczbami i innymi danymi wyciąganymi z odbytu zamawiając glovo i inne zakupy, traciła smak i zapach na życzenie oraz chorowała bezobjawowo a lekarze zmienili biegun leczenia z pomagania w przeszkadzanie.
No chyba, że resetem nazwiemy zmianę kontroli nad światem przez korporacje farmaceutyczne, które odbywa się już od jakiegoś czasu to OK - mamy wielki reset.
Jak to było…? Follow the money?