Tylko tu chodzi o eskalację samego przestępstwa w tym względzie, że opróżnienie magazynka wobec bezbronnych osób właściwie gwarantuje pogrom. Hipotetyczna sytuacja:
Mamy grubą zadymę na parkingu pod dyskontem. Ludzie rzucili się na siebie z pięściami, torbami, poleciały jakieś puszki, rozbito komuś na głowie butelkę. Obrażenia to głównie siniaki, pęknięcia szczęki, złamanie nosa, rany cięte.
Niech teraz każde z nich ma broń. Obraz takiej bitwy mógłby być z goła inny, przecież jest coś takiego jak zabłąkane kule, które mogłyby zabić postronnych oddalonych o 50 metrów od zdarzenia, a którzy w pierwszej sytuacji nie byliby nawet draśnięci.