Zauważyłem w społeczeństwie (pewnie w każdym też tak jest) pewną zależność.
A mianowicie ludzi strasznie wkurwia to, że ktoś coś sobie lepiej ogarnie od nich.
Niby jest to naturalny proces, bo jest pewnie poczucie nierówności/niesprawiedliwości, ale to wkurwienie nie jest rozłożone równomiernie na każdego.
Jeśli jest sobie Tomek, który dostanie jakieś tam dofinansowanie oraz zapłaci mniej podatku, to już jest często traktowany jak złodziej nr 1.
Po drugiej stronie te same osoby, wspierają/podziwiają miliarderów, którzy mają często rządowe zniżki, no i płacą bardzo niskie podatki w stosunku do zarobków.
Nawet gdy są niektórzy politycy/miliarderzy tacy skazywani za przekręty podatkowe to i tak ich usprawiedliwiają, bo system ich ,,dociska".
Wnioski? Zawsze narzekaj, jak to źle nie masz i jaki ucisk.
Ludzie wolą słuchać jak komuś się nie układa.