Na każdym kroku są jacyś pośrednicy do wszystkiego, więc nic się nie opłaca.. Bycie mężczyzną nie niesie z sobą żadnych przywilejów, oprócz bycia niewolnikiem bab, instytucji, systemu.. W związku z czym nie ma do czego aspirować. Cokolwiek nie robisz, nie gwarantuje Ci to szacunku, że ktoś Cię potraktuje dobrze, bo robisz dobrze swoją robotę, albo masz jakieś kompetencje. Nawet jeśli dobrze zarabiasz, to nikogo to nie obchodzi, ani nie gwarantuje Ci niczego, ot możesz sobie pozwolić na lepsze auto, lepsze wakacje, czy nawrzucać więcej do żołądka..
Z tymi mężczyznami, nie jestem pewien, czy na pewno jest tak dużo gorzej niż kiedyś. Może po prostu jest większe przyzwolenie społeczne na pewne rzeczy, które kiedyś się w sobie tłumiło, a do tego jest internet, więc po prostu się tego więcej widzi, a kiedyś po prostu bardziej trzymali fason “bo tak trzeba”. W pokoleniu naszych babć i dziadków wielu szło na wojnę, bo chcieli walczyć za swój kraj, więc mieli jakieś poczucie, że warto o niego walczyć, a dzisiaj? Za co? Za PO albo PIS umierać? A może za UE?
A może po prostu dobrobyt sprawia, że ludzie miękną? Kiedyś jak facet zostawił kobietę z dzieckiem, to miała bardzo ciężko, dziś wiele uważa, że to nawet lepiej, bo mają alimenty i nikt im się nie wpierdala, nie trzeba się liczyć, ani słuchać jakiegoś tam faceta.. Jakby się państwo we wszystko nie wpierdalało, to by się spawy same poukładały, ale oczywiście państwo wie lepiej, a ty masz zamknąć mordę..
Kiedyś słyszałem taką ładną koncepcję, że rewolucje przeprowadzają młodzi mężczyźni.. no więc, jak im się (metaforycznie) utnie jaja, to nie przeprowadzą żadnej.. A tak w ogóle, jaki sens się buntować, jeśli technicznie wszystkiego w opór.. 🙂 ?
No tak, tylko nie samymi luksusami człowiek żyje.. no właśnie, ale jeśli nie samym “robieniem sobie dobrze” człowiek żyje.. to czym powinien? Religia kiedyś wyznaczała jakieś “wartości wyższy”, a jakie “wartości wyższe” są w dzisiejszych czasach powszechnie cenione i poszukiwane? Najwyżej to chyba dziś stoją pieniądze..
Powiem szczerze, że od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że już nie wiem niczego o niczym..
Fajnie było by mieć jakiś sensowny punkt odniesienia, taki, zęby ludzie przynajmniej mieli jakieś pojęcie co to znaczy “postępować słusznie”, a teraz każdy ma swój “mojszy niż twojszy” kombas moralny i nikt z nikim nie umie się już dogadać i dojść do jakiegoś konsensusu..
Jakby tak zebrać do kupy, to jaki powinien być dziś mężczyzna, to wychodziło by, że powinien mieć kwadratową szczękę, “6pack” na brzuchu, mieć 40-45 lat, ale być dwudziestoparolatkiem, być jakimś lekarzem, ale większość czasu spędzać na wakacjach i podróżowaniu po świecie, a w robocie spędzać nie więcej niż przepisowe osiem godzin, ale tak generalnie to powinien być przedsiębiorcą 🙂
Aha, a tak wracając do tytułu, to wydaje mi się, że największa porażka w życiu mężczyzny to rozwód..
Tracisz mnóstwo lat, zdrowia i finansów, a kończysz w najlepszym przypadku w punkcie startowym..