Warto też wspomnieć o największych zbrodniarzach pacyfikujących powstanie, głównie to Grupa szturmowa „Dirlewanger”. Na czele grupy stał SS-Oberführer Oskar Dirlewanger. Liczyła ona 1978 oficerów i żołnierzy. W ujęciu bardziej szczegółowym struktura i liczebność grupy były następujące:
Pułk SS „Dirlewanger” z podporządkowanymi mu: 3. kompanią 111. pułku azerbejdżańskiego i wschodnio muzułmańskim pułkiem SS (bez III batalionu)stan liczbowy (oficerowie/żołnierze) – 19/1306
Wzmocniony II batalion Oddziału Specjalnego „Bergmann” (bez 7. kompanii), 2. i 4. kompanie żandarmerii z Einsatzkommando „Walter”, 1. i 2. kompanie 111. pułku azerbejdżańskiego oraz pół plutonu 4. kompanii ckm ze 111. pułku azerbejdżańskiego
Reszta ugrupowania złożona z Czeskich i Słowackich ochotników oraz zbiegów z albańskich więzień przejętych na granicy węgierskiej w liczbie jednego batalionu
Ukraiński Legion Samoobrony (dowódca: pułkownik Petro Diaczenko), który od 15 do 23 września 1944 brał udział w walkach na przyczółku czerniakowskim, a następnie jako 31. Schutzmannschafts-Bataillon der SD brak udział w działaniach przeciwko zgrupowaniu Armii Krajowej w Puszczy Kampinoskiej (27–30 września)
Ciekawostka;
Niemcy chcieli też wykorzystać dobrych i zaprawionych w bojach Węgrów z Drugiego Korpusu Rezerwowego, dowodzonego przez generała Antala Vattaya. Niemcy się pomylili bo Węgrzy jednak zaczęli sprzyjać powstańcom, przepuszczając przez swoje linie polskie oddziały partyzanckie, przy okazji zaopatrując je w amunicję i żywność
Historyk Bela Maros:
„W przeddzień wybuchu Powstania Warszawskiego w okolicach Warszawy stacjonowały trzy węgierskie dywizje z II Korpusu Rezerwowego oraz 1 Dywizja Huzarów. Jeszcze przed udaniem się do Polski dowódca II Korpusu gen. Béla Lengyel został przyjęty przez regenta Miklósa Horthyego, który oznajmił mu: „Nasze oddziały nie mają czego szukać pod Warszawą, Polacy to nasi przyjaciele, a Niemcy to jedynie nasi towarzysze broni, nie dajmy się wmanewrować w konflikt niemiecko-polski.
Węgrzy po czasie nie utrzymali nerwów na wodzy i skierowali lufy swoich armat na oddziały niemieckie, próbujące podejść do stolicy Polski od strony Puszczy Kampinoskiej. Po dwukrotnym ostrzeżeniu Niemcy wycofali się, oceniając swoje straty bardzo wysoko w razie rozpoczęcia boju z Węgrami