Reflux moja kuzynko-przyjaciolka celowo mi nie pomogla w zyciu, po to zebym miala gorzej. Musiala miec kogos gorszego zeby sie dowartosciowac. Przyjemnosc jej sprawialo, ze taplam sie w problemach po uszy, a ona wyszla z biedy bo wyjechala do UK do braciszka i zlapala bogatego anglika. Gdy zapytalam, czy moge do niej przyjechac do pracy dorobic na studia (studiowalam m.in. angielski), to najpierw zamilkla na miesiac, choc zawsze odpisywala na drugi dzien. Gdy pogonilam jej matke, w koncu odpisala, ze “pracy nie ma, nie przyjezdzaj”. Przyjechac do pracy moglam najwczesniej za 3 miesiace, ale ona od poczatku byla na “nie”. Zaproponowalam, ze moze w takim razem ja odwiedze na pare dni. “NIE PRZYJEZDZAJ, STRACISZ TYLKO NA BILET!”. Po 10 latach uslyszalam kolejna gowno-wymowke, ze “ok, powiem ci dlaczego nie moglas przyjechac, Paul cie nie chcial”. paul pewnie nawet nie wiedzial o moim istnieniu, poza tym nie chcialam przyjechac do paula tylko do niej. Te jej gowno tlumaczenia tylko pokazuja, ze nie praca ani paul nie byly powodem, tylko ona nie chciala, zebym miala lepiej. Nie wazne ile by ona nie miala, ona zawsze dostanie bolu dupy bo ktos ma cos, co mu daje radosc.
Zgodnie z zasada “a jealous person does not necessarily want what you have. They just don’t want you to have it”. To jest widzenie zagrozenia w cudzym szczesciu. To jest jawne zyczenie komus nieszczesliwego zycia, zeby sie poczuc lepiej, bo to im sprawia przyjemnosc. Sadyzm. Nienawidzenie ludzi szczesliwych i chec pozbawienia ich tego. Jesli to dla ciebie nie jest nienawisc, to nie wiem co to jest. Ona potrafila mi zazdroscic, nawet tego, ze na glupia dyskoteke poszlam! Przyznala dopiero “oo wiesz co, juz Ci nie zazdroscze” kiedy poczula, ze mnie w koncu przeskoczyla. Swoje szczescie upatrywala w tym, ze ktos w koncu ma gorzej i chciala, zeby tak zostalo. Dlatego odebrala mi szanse na lepsze zycie w mlodosci. Przyjaciolka. Zeby ta kurwa stracila wszystko co ma i trafila do psychiatryka. Oczywiscie odciela sie ode mnie siekiera. Teraz udaje, ze mnie nie zna i nie dopuszcza do siebie, bo pewnie spodziewa sie po ludziach tego, co sama im zrobila.
Podobnie z tamtym z pracy. Maciek nic mu nie zrobil, byl mily, zagadywal, a ten od poczatku krzywil na niego morde. On nie tylko podgladal co Maciek robi, z czego szkoli. On wrecz tworzyl kampanie nienawisci wsrod ludzi, napieprzal na niego, przy kazdej okazji, podjudzal. Zazdroscil mu, bo sam byl niskim pulpetem, a Maciek byl wysportowany, wyzszy i podrywal laski w pracy o ktorych benjaminek mogl tylko pomarzyc. Sam mowil, ze nikt go tak nie wkurwia jak Maciek i zrobi wszystko, zeby go wyjebali. To nie jest nienawisc?