Generalnie to mamy super kandydatów. Jeden wlewa gówno do rzeki i w tym samym stylu prowadzi kampanie, ale mówi, że wszystko jest czyste, zmienia poglądy co godzinę, ale umie kupić bilet na tramwaj, czytać książki i ma 40% poparcia bo motłoch twierdzi że zna języki i jest “nowoczesny ”. Nie ważne że sponsorowany jest przez szkopski kapitał a jego oficerem prowadzącym jest Donald Tusk, niemiecki namiestnik na państwo Polan z którym nikt poważny się nie liczy. Drugi nie wie kim jest i nie wie, która z jego osobowości ukradła staruszkowi mieszkanie, którego naliczał jeszcze na procent.
Trzeci pali i depcze flagę “firmy”, w której następnego dnia pobiera pieniędze jak jego byli koledzy z Konfederacji, którzy ani nic nie zrobia, ani za nic nie odpowiadają ale pieniędze z Unii im nie śmierdzą. Czwarty coś tam mówi, robi selfie i w zasadzie nie wiadomo skąd się wziął. Później mamy stara komunistkę i błazna z TVN, który ostatnio powiedział że to wina wyborców że posłowie kradną na kilometrówkach. Jeden i drugi najpoważniejszy kandydat na prezydenta, cokolwiek by nie zrobili, to mają gwarancję poparcia 30% betonu, do którego nic nie dociera i człowiek słuchając tych ludzi się zastanawia jak to jest możliwe że mają prawa wyborcze. Dlatego zadziwia mnie zaangażowanie setek tysięcy ludzi w kampanie wyborcze, sranie żarem przeciwko kandydatom, tak jak by to cokolwiek mogło zmienić w ich marnym życiu. Bogaci stoją z boku i obserwują jak motłoch się napierdala kawalerkami za parę złoty, a po wyborach zmienią politykę. Najwybitniejszych wytłukli, a nowe “elity” zostały zrobione sowieckimi i niemieckimi chujami i mamy efekt