Niczyja “wina”. To raczej złożony układ przekonań i zachowań w każdej relacji.
Gość, który czuje się słaby w środku, ale uważa, że “musi grać mocnego i koniec” i babka, która też czuje się słaba w środku i irytuje ją to, że on “gra”.
Tysiąc konfiguracji, ale głównie to “wina” nieautentyczności i braku asertywności i strachem przed jasnym stawianiem granic.
Powiem więcej, to “wina” nie dbania o siebie. Jego dbania samemu o siebie i jej dbania samej o siebie.
A czemu nie dbają o siebie? Nie opiekują się sobą jako dorosłym i swoim wewnętrznym dzieckiem?
Powodów wg mnie szukać przeważnie w dzieciństwie i wieku młodzieńczym.
Dodać konstrukcję psychiczną.
I fik mik, mix popierdolony jak chuj.