Mając więcej czasu i trochę w wyniku syndromu wicia gniazda - wracam do świata analogowego.
Z mężem powoli kończymy wyposażać mieszkanie, dla córki zmieniliśmy optykę na pojęcie “posiadanie”.
Przy okazji - przy moim ADHDowym usposobieniu zbawiennym okazał się minimalizm!
Co do sprzętów w domu - wiadomo, marzył mi się smart dom - wszystko synchronizowane z apkami w telefonie, ale nie poszliśmy w to!
Z pełną świadomością!
Nie kupiliśmy telewizora, będzie projektor na dużą ścianę w salonie.
Szukam dobrego retroradio z odtwarzaczem CD, zależy Nam na radio (na punkcie książek i radio mamy fizia).
Mąż marzył o domowej biblioteczce i taką mamy w salonie. Nawet nasza jeszcze nienarodzona córa ma własny regał na książki, ale w sumie fajny pomysł, bo prezenty (m.in.bajki w języku chińskim) już mają swoje miejsce, Mała już będzie rosnąć z pewnym intelektualnym wzorcem (mam taką nadzieję).
Z mężem nigdy nie kupiliśmy smartwatchy, bo wolimy klasyczne zegarki.
Lodówka i pralka jest bez połączenia z Internetem, nie powiem - rodzicom kupiłam lodówki z połączeniem internetowym i raz napieprzanie telefonu, bo lodówka otwarta, było fajnym rozwiązaniem problemu, gdy nikogo nie miało być przez kilka dni w domu.
Jestem dzieciakiem z przełomu - dzieciństwo bez neta, ale okres nastoletni już na pełnej w Internecie i szczerze - byłoby mi trudno bez Internetu. Lubię ten cyfrowy świat, w którym odnajdujesz treści i ludzi, które i których chcesz.
Co do samochodów - jednak te udoskonalenia cyfrowe są fajne i zwiększają bezpieczeństwo.
W ⅘ miesiącu ciąży system w samochodzie dał komunikat o nagłym spadku ciśnienia w oponie, zmniejszyłam prędkość, bo trochę leciałam. Majtło mną. Gdyby nie komunikat, to pewnie ładnie wywaliłoby mnie z drogi, bo nie czułam, żeby coś wbiło się w oponę.
Wbił się 15 cm gruby drut.