Colemanka ja Tobie nie zamierzam zabrać konta. Wybrałaś bycie singielka to twoja sprawa. Patriarchat nie oznacza, że ktoś Ci zamknie konto bankowe. O ile się nie mylę nikt nikomu kont nie zamykał w latach 70-tych 🤔 Chodzi tylko o to, że jeżeli wybierasz samotność to masz sobie radzić sama a nie rząd czuwający nad “ biednymi” panienkami wieeecznie uciskanymi gotowy do pomocy. No i skoro jesteś niezależna to zakładam, że nie oczekujesz, że facet będzie za ciebie za cokolwiek płacić?
Chyba, że płaci z własnej nieprzymuszonej woli.
Ja osobiście widziałem takie feministyczne elementy, które krzyczały jak to chcą być niezależne, ale gdy spytałem kto płaci za randkę to było “obowiązkiem mężczyzny jest płacić za kobietę na randce”. Real talk. Ta sama babka latała z koszulką “łymyn pałer”.
Podobnych sytuacji było wiele czy feministka czy nie to był wymuszony przymus płacenia przez mężczyznę. Czy zawsze płaciłem? Oczywiście, że nie. Zdarzało się, że pani coś postawiła, ale głównie to stawiałem na postępowy model fifty fifty w duchu równouprawnienia. I to się sprawdzało, ale do czasu.
Prędzej czy później reakcją na słowa “fifty fifty, dzielimy rachunek na połowę” etc. zaczęły się pojawiać u pań grymasy i skrzywienia na twarzach a w ekstremalnych wypadkach wybuch agresji.
Nie zapomnę jednej sytuacji xD
Usiedliśmy sobie wygodnie przy stoliku przy takim barze znajdującym się na statku. Siedzimy, gadamy, śmiejemy się po czym przychodzi czas by zamówić jakieś piwo czy coś. I
Okej no to ona chce to, ja chcę tamto.
No i tak pańcia siedzi i patrzy.
Ja mówię, że siedź spokojnie ja pójdę.
No i tak czekam aż mi da tę gotówkę.
No to mówię po chwili, że dzielimy się na połowę fifty fifty.
Ona aż się zatrzęsła jakby ją ciary przeszły.
Ale jak to Jorgen?
Ja odpowiadam: chwila moment kochana, mamy dzisiaj równouprawnienie.
Chyba nie muszę mówić, że dzisiaj z tą babą kontaktu nie mam xD Co najciekawsze wcześniej jakoś nie miała problemu zapłacić za siebie, ale po dłuższym czasie wyszło szydło z worka.
I tutaj jest źródło problemu dzisiejszych kobiet. Gdy jest wygodnie to feminizm i bawienie się w niezależną, ale gdy trzeba ponieść koszty to wracamy na chwilę do patriarchatu.
Jakby podświadomie z jednej strony do tego dążyły. No bo ma być wyższy (nawet na forum czytałem, że każda chce mieć wyższego od siebie), ma więcej zarabiać, mieć wyższy status i najlepiej płacić jak najczęściej za randki. Z drugiej strony sama zarabia, jest wielce silna i niezależna, a jednak wciąż pieniądze mężczyzny są dla niej ważne. Gdzie na logikę skoro pani ma kasę to nie powinno jej obchodzić czy facet zarabia mniej czy więcej. W końcu przecież jest niezależna i teoretycznie interesuje się osobowością mężczyzny czyż nie 😉
No, ale to jest logika a logika i kobiety to dwa przeciwstawne pojęcia. Do gry wchodzą emocje oraz wrodzona natura, która niszczy cały ten konstrukt społeczny, który budował się przez ostatnie dekady.
To nie ja ani inni faceci mają problem z niezależnością kobiet (dopóki o tym nie krzyczą i nie myślą o sobie typu tylko ja i ja i tylko moje potrzeby) to kobiety są ambiwalentne i nie wiedzą czego chcą. Z jednej strony wygodne przywileje patriarchatu a z drugiej niezależność. Problem natomiast rodzi się gdy pani nie chce ponieść konsekwencji patriarchatu ani konsekwencji feminizmu.
Nie mówię, że wszystkie, ale spora część chce czerpać garściami tylko pozytywy z dwóch systemów zamiast wybrać jeden z pełnym zestawem zalet i wad.
Czy ja teraz mówię o Tobie?
Nein.
Jak powiedziałem tyczy się to większości, ale że Ty się może nie zaliczasz do tej grupy nie oznacza, że problem nie istnieje. Wyjątki nie stanowią reguły co powtarzam cały czas.