JAL Tego nie poruszył ten seksuolog, a jest dla mnie oczywiste. Jak bardzo szacunek do samego siebie trzeba zgasić, żeby “dogadywać się” z osobą, która nas zdradziła?
Sam byłem kiedyś zdradzony przez dziewczynę, która ZAPEWNIAŁA że mnie kocha. Zdrada wydała się dość przypadkowo. Wychodziłem z klubu a na parkingu całowała się z gościem, z którym jak się okazało non stop później utrzymywała kontakt, potem się z nim na chwilę związała, ostatecznie nic z tego nie wyszło. Dla mnie to był moment zwrotny w relacjach z kobietami. Ale nawet wtedy, kiedy byłem skrajnym białym rycerzem, nie przyszło mi do głowy by wybaczać i się płaszczyć. Więc mimo to zachowałem jakieś resztki godności. Chociaż ból emocjonalny był potężny, to nie pisałem do Niej i nie lamentowałem pozniej. Sam nigdy nie zdradziłem, choć okazji było sporo.
Dla mnie zdrada to koniec relacji. Choć, zależy jeszcze kto jak definiuje zdradę. Dla jednego jest to flirt, dla drugiego stosunek seksualny itd.