Ztriggeruję co niektórych. Porozmawiajmy o gwarantowanym dochodzie podstawowym . Polskie państwo, wg informacji , które znalazłem, wydaje ok. 20% PKB (wcześniej oczywiście ściągnięte w formie podatków) na socjal. Biorąc pod uwagę poziom PKB naszego kraju i jego populację, daje to prawie dokładnie 1000 zł miesięcznie na obywatela. Przypuszczam, że na dzień dzisiejszy ta kwota jest jeszcze większa, bo dane, które znalazłem, nie uwzględniały bardzo kosztownego programu 500+. Aktualnie system świadczeń socjalnych w Polsce jest, delikatnie mówiąc, skomplikowany. Niezliczona ilość instytucji dystrybuujących pieniądze, kontrolujących czy ktoś nie wyciąga “na lewo”, programów, zapisów w ustawach, ulg podatkowych, zasiłków itd itp. Masa urzędników robiących “jałowe przebiegi” przy tej robocie. A jak by tak pierdolnąć to wszystko i po prostu uznać, że każdy obywatel dostaje miesięcznie tego tysiaka? Wyjebać gąszcz przepisów i instytucji, wyjebać darmozjadów w urzędach, i po prostu każdemu przelewać z MinFin tą kwotę? Nic by to nie zmieniło w obciążeniach podatkowych obywateli. Uczyniłoby system drastycznie prostszym, mniej podatnym na korupcję, bardziej zrozumiałym i tańszym w administracji. Plusem jest to, że zasadniczo każdy czułby, że nie umrze z głodu. Owszem, całkowicie nierealne jest utrzymać się (mieszkanie+jedzenie) np w Warszawie za 1000 zł/mc. Ale jeśli chwilowo nie masz lepszego pomysłu na siebie, zawsze możesz pomieszkiwać u rodziców, a taki tysiak daje Ci przynajmniej takie poczucie, że nie musisz ciągnąć od nich na żarcie. Albo przeprowadzić się na wieś czy zamieszkać w camperze. Opcja dla ludzi biednych, z problemami, może nieporadnych, może przeżywających jakiś chwilowy kryzys. Forma “sieci bezpieczeństwa”. Dużo lepsza sieć bezpieczeństwa, niż dziś, kiedy bez pracy zasadniczo jesteś skazany na mieszkanie pod mostem i żebranie o hajs. Jest to też wg mnie forma redystrybucji moralnie właściwa, biorąc pod uwagę konstrukcję polityczno-ekonomiczną współczesnych społeczeństw. Co do zasady, rządy żyją w symbiozie z wielkim kapitałem. Tenże wielki kapitał osiąga znaczne zyski dokładnie z tego powodu, że istnieje gąszcz regulacji (bezpośrednio lub pośrednio wylobbowanych przez ten kapitał), które czynią trudnym lub niemożliwym konkurowanie z nim przez mniejsze podmioty. Nazwijcie to spiskiem, nazwijcie wałkiem - dla mnie to po prostu taka kolej rzeczy, tak było, jest i będzie, że łatwiej jest miliarderowi zarobić drugi miliard, niż gołodupcowi pierwszy milion. Skoro tak jest, skoro w jakimś sensie godzimy się na ten system (zreformowanie go byłoby ekstremalnie trudne, on trwa od czasów przed naszą erą), to zupełnie sprawiedliwe wydaje się wypłacenie osobom biedniejszym, poszkodowanym przez jego istnienie, rekompensaty. Dla nich to rekompensata za przywileje, którymi cieszy się wielki kapitał, dla wielkiego kapitału cena za jego przywileje. Zabawnym efektem ubocznym takiego systemu “1000 na głowę” byłoby jeszcze większe wsparcie rodzin z dziećmi, niż ma to miejsce w programie 500+. Sam Kaczyński by tego nie wymyślił 😉 Zapraszam do dyskusji.

leto A czy nie skończyłoby się to wzrostem cen usług i produktów i koniec końców podwyżka nie zostałaby realnie odczuta? Producenci mieliby wiedzę, że portfel urósł o jednakową kwotę u każdego, dlaczego nie podnieść cen? Moją pierwszą myślą był nowy rozkład cen - zmieniłyby się wartości, ale proporcje utrzymały.

Ola być może, ale ciężko powiedzieć, w jakim stopniu zmieniłaby się struktura cen. Na pewno dodatkowy tysiak w portfelu nie wpłynąłby znacząco np. na popyt na dobra luksusowe. Druga sprawa jest taka, że ta cała ogromna ilość pieniędzy i tak już dziś trafia do ludzi, tylko za pomocą innego mechanizmu. Teraz jest tak, że dostają (teoretycznie) potrzebujący i cała rzesza urzędników obsługujących socjal (w formie pensji), a oni w zasadzie pasożytują - bo to, że jest ich tak wielu, wynika ze stopnia skomplikowania systemu. Przy minimalnym dochodzie gwarantowanym pieniądze trafiałyby po prostu do wszystkich obywateli. Dla mnie to jest pozytywna zmiana - wywalić parę (dziesiąt? set?) tysięcy biurokratów, w zamian za to zagwarantować dokładnie każdemu minimalne środki do przetrwania “w razie W”.

leto A jak by tak pierdolnąć to wszystko i po prostu uznać, że każdy obywatel dostaje miesięcznie tego tysiaka? Naiwne myślenie, wszystko jest zjebane, bo ma być zjebane. Jest tylko jedno państwo na świecie, w którym nie ma prawa nic być zjebane. Cała tajemnica. To co mówisz, nie uwzględnia polityki globalnej. Spójne, sprawiedliwe prawa dają zalążek siły ekonomicznej, co tylko przysporzy większych problemów, dla tych którzy są od nas silniejsi, nikomu nie zależy, żeby u nas było lepiej, nie licząc ciężko pracujących Polaków. Dochód podstawowy, spowoduje, ze coraz mniej będzie się opłacało cokolwiek robić, rzesza ludzi, która mogła by pracować, przestanie, przestanie się też przy okazji uczyć, zdobywać wiedzę, ale też ją przekazywać. Systemy socjalistyczne, zwane dla zmylenia przeciwnika demokracją utrzymuje się w krajach podbitych, żeby całą energia szła na wewnętrzne tarcie, czyli para w gwizdek.. Kolejno, zerwany zostanie następny link pokoleniowy, tym razem w pracy zawodowej.. Nie uwzględniam jeszcze wejścia samych milenialsów na rynek pracy.. Ilość dóbr produkowanych będzie spadała, ale liczba gotówki będzie się zwiększać, państwo będzie nas zapożyczać u banksterki. Skończymy jako tempi, leniwi niewolnicy. I tak ma być. Po jakimś czasie dobra drastycznie wzrosną, bo ludziom nie będzie się opłacało produkować po tak niskich cenach i skończy się tylko na tym, że wylądujemy w punkcie wyjścia, tylko ze zrujnowaną gospodarką i zadłużeniem. Przebłysków jakiegokolwiek odwrócenia trendów moim zdaniem nie widać. A jak się coś spierdoli przypadkiem za bardzo, to państwo poczeka aż się wszyscy utopią, a później wjedzie na białym koniu z betonowym kołem ratunkowym.. I tak do usranej śmierci.. Ja się przestałem denerwować i przestałem nazywać polityków debilami, bo są bardzo sprytni w pierdoleniu wszystkiego co można, jeszcze przy tym robiąc propagandę, że są wspaniali.. PS. Mój stary pracuje w branży gdzie mają park maszynowy, mają trochę maszyn CNC, ale też dużo tokarek, frezerek etc. Mówił, że po przekroju ludzi widać, wyłomy demograficzne, to znaczy, nie ma określonych roczników w ogóle. Raz, że ludzie nie chcą robić takiej roboty, a dwa, że to ciężka praca i wymaga wykształcenia i zaparcia i gorzej płatna niż IT. Do tego już paręnaście lat temu zauważył, że polikwidowali wszelkie zawodówki. Mówił, że u nich stan osobowy się zmienia w zasadzie jeśli ktoś kopnie w kalendarz..

leto Przy minimalnym dochodzie gwarantowanym pieniądze trafiałyby po prostu do wszystkich obywateli. Dla mnie to jest pozytywna zmiana - wywalić parę (dziesiąt? set?) tysięcy biurokratów, w zamian za to zagwarantować dokładnie każdemu minimalne środki do przetrwania “w razie W” Jeżeli naprawdę wierzysz, że dochód podstawowy wywaliłby X-tysięcy biurokratów, to jesteś naprawdę wielkim optymistą 🙂 On wygenerowałby najpierw tysiące nowych do obsługi całego programu. Pomijam juz fakt patologicznego założenia programu, że komukolwiek należy się ex-ante coś za sam fakt istnienia i oddychania.

statusquo Dochód podstawowy, spowoduje, ze coraz mniej będzie się opłacało cokolwiek robić, rzesza ludzi, która mogła by pracować, przestanie, przestanie się też przy okazji uczyć, zdobywać wiedzę, ale też ją przekazywać To nie jest zarzut do systemu dochodu podstawowego, tylko do socjalu ogólnie. Pamiętaj, że w tej koncepcji dyskutujemy o wymianie aktualnego systemu, bez zmiany ilości przepływających pieniędzy, na inny. Ja bym nawet zaryzykował hipotezę, że dochód podstawowy znacznie słabiej obniża motywację do pracy/samorozwoju, niż obecny. Aktualnie ludzie dostają literalnie pieniądze za niepracowanie (i mnóstwo innych rzeczy). Przy dochodzie podstawowym ludzie leniwi i krętacze nie są faworyzowani w stosunku do reszty społeczeństwa, ponieważ tysiaka co miesiąc dostaje po prostu każdy. Możnaby też dyskutować o jakichś modyfikacjach tego pomysłu, np ograniczenie czasu wypłacania dochodu podstawowego do, dajmy na to, w sumie 5 lat w ciągu życia dorosłego człowieka, jeśli uznamy, że to jest czas wystarczający, żeby każdy się na tyle “urządził” w życiu, że dalsze wsparcie nie jest potrzebne. Pamiętajmy też, że to jest 1000 zł, a więc suma wystarczająca normalnemu dorosłemu człowiekowi raczej na wegetację na podstawowym poziomie przetrwania, a nie komfortowe życie. Chociaż oczywiście na pewno znalazłyby się osoby z patologii, które dostając tego tysiaka plus następne trzy na bombelki spędziłyby resztę życia na chlaniu. Tu też można dyskutować, jak temu zapobiec. Może np wykluczyć z dochodu podstawowego dzieci?

Obliteraror On wygenerowałby najpierw tysiące nowych do obsługi całego programu. Dokładnie to samo można powiedzieć o każdej innej propozycji zmian politycznych. To znaczy, że mamy nic nie zmieniać?

leto Biorąc pod uwagę poziom PKB naszego kraju i jego populację, daje to prawie dokładnie 1000 zł miesięcznie na obywatela. Ciekawe skąd to ściągną? Z przedsiębiorców? Podwyższając ZUS do niedługo 1600/1700/1800? Podwyższając podatki? A potem co dla niepracujących matek 1000 plus 500 na każde dziecko xD? Niedługo tylko 40% społeczeństwa będzie pracować bo innym nie będzie się to opłacało.

Pamiętajmy że 500 w 2019 roku to 450 w roku 2021 i 350 w roku 2022. Na wykładach z ekonomii miałem taką dyskusję: dochód minimalny dla każdego nie ma sensu. Ma sens celowa pomoc rządu dla najbiedniejszych, którzy nie dają sobie rady. Tak samo jak ustalanie ceny minimalnej na ryż czy maksymalnej na mąkę. Nie pomaga biednym, tylko rujnuje producentów i zmniejsza podaż.

leto miesięcznie tego tysiaka Dziś tysiąca. W 2021 - 1050 zł W 2022 - 1100 zł I tak dalej…

leto Ja bym nawet zaryzykował hipotezę Miałeś wykłady z podstaw ekonomii? Nie pytam prześmiewczo tylko poważnie. Jeśli nie, to polecam przejść zwykły kurs podstaw ekonomii, po prostu zrozumiałem kilka mechanizmów rynkowych i nie potrzebuję o nich dyskutować, “co by było gdyby” bo ekonomia bada na żywo to co było i wyciąga z tego wnioski. Eksperyment to dla niej cały świat.

Czy się stoi, czy się leży, tysiąc złotych się należy

azagoth

leto

@azagoth dobre podsumowanie aktualnego systemu 🙂

Sydney

Imbryk

Sydney

Kurłła “Limes Inferior” radzę przeczytać.
Punkty czerwone były na najgorsze żarcie i najtańsze piwo.
Żółtaki były dla większości na przeciętne rzeczy.
Zielone zarezerwowane dla najwyższej elity.
Wszystko to na kluczu osobistym z odciskiem palca.

« Poprzednia strona