Jestem zwolennikiem depenalizacji POSIADANIA - czyli przestępstwa bez poszkodowanych, wyrządzającego taką samą “szkodę społeczną” jak posiadanie piwa - wszystkich substancji odurzających.
Po 1 jeśli ktoś ćpa z wyboru, to jak widać fakt, że substancja jest nielegalna nic nie zmienia.
Po 2 jeśli ktoś ćpa bo musi - fizyczne uzależnienie - to trzeba mu zapewnić pomoc a nie dokładać do kartoteki i niszcząc potencjalne szanse na zatrudnienie. Pomijając już całkowicie, że machina policja->prokurator->sąd to wbrew pozorom kosztowne spędzanie czasu i rachunek wystawiany nam jako społeczeństwu.
Po 3 epidemia ludzi zombie na dopalaczach jest spowodowana działaniem PAŃSTWA.
Popularne “narkotyki” marihuana, amfetamina, lsd, excstasy i kokaina były badane przez dziesięciolecia. Ich skutki uboczne są znane wszech i wskroś, leczenie przedawkowań również.
Gdy pojawił się np. mefedron (stymulant pokroju amfetaminy) był on przez jakiś czas legalny więc kapitan państwo go zdelegalizował. Zatem dostawcy zaczęli używać podobnych substancji - słabiej przebadanych, więc kapitan państwo zdelegalizował i te… I tak w koło aż doszliśmy do momentu, w którym nikt tak naprawdę nie wie już CO jest w dopalaczach, JAKIE ma skutki uboczne i W JAKI SPOSÓB można leczyć przedawkowania.
To państwo stworzyło ten problem i bohatersko z nim walczy czyniąc sytuację coraz gorszą 🙂
Bo po co ludzie sięgali po dopalacze? Bo były legalne i nie ryzykowali założeniem kartoteki.
Zalegalizować zioło i znakomita większość ludzi nie sięgnie po nic innego.