Praca w Anglii w IT

Brave

Cześć.

Tak sobie czasami rozkminiam o tym, że byłoby fajnie pracować jako web developer w Anglii. Na ten moment to odległe marzenie bo mój angielski nie byłby wystarczający. Myślę sobie jednak, że ktoś kto ma taką możliwość ma zajebiście bo po kilku latach może np. wrócić do Polski i pracować zdalnie zarabiając funty (czy w innym kraju, funt jest mocny). Żyć, nie umierać.

Czy ktoś tu pracuje w Anglii w IT? Jaki duży poziom języka jest potrzebny? Czy uczyliście się go na miejscu czy przed wyjazdem? Czy nauka odbywała się np. z native speakerem przez apki typu Skype czy może poprzez oglądanie filmów?

Czego najlepiej się uczyć (jaki język np.) w kontekście pracy w takiej Anglii, co jest tam najbardziej porządane? Zakładając, że obecnie u mnie to HTML, CSS i JS (tu zaczynam trochę naukę node + react).

Mam dużo rozkmin jak pokierować dalej karierą. Obecnie pracuję jako Web Dev ale w polskiej agencyjce, opcje rozwoju… cóż… klepiemy WordPressy.

W tym roku zamierzam prace zmienić i to będzie jeszcze raczej w PL, na nieco bardziej rozwojową ale w przyszłości tak sobie rozkminiam tą Anglię.

Pozdro i dzięki za rady 🙂

azagoth

@Brave
Nigdy nie pracowałem w Anglii to się wypowiem 😉
Jestem jednak emigrantem (również byłym programistą, wciąż pracującym w sektorze IT), żyjącym w innym kraju i mogę z całą pewnością powiedzieć - nie ruszaj się do innego kraju bez znajomości angielskiego. Zwłaszcza do krajów angojęzycznych. Szybko zostaniesz zweryfikowany i będziesz raczej bez szans na robotę w IT. Wylądujesz przy pracy fizycznej.
Zatem bierz się solidnie do nauki angielskiego - najlepiej sprawdza się z lektorem i jak najwięcej gadając z ludźmi. Postaraj się o przydział do projektów, gdzie będziesz zmuszony mówić i pisać po angielsku.

PS. Pamiętam ze swojej pierwszej poważnej korpo-pracy, gdy mój angielski był jeszcze taki sobie (ale dałem radę się komunikować) ale za to znałem jakieś 5 języków programowania i myślałem jaki jestem zajebisty. Równolegle ze mną przyszła dziewczyna, która nie znała żadnego języka programowania ale znała 4 języki obce. Zgadnij kto lepiej zarabiał, lepiej poruszał się w środowisku pracy, nawiązał szybko lepsze kontakty i szybciej awansował?

PS2. Jeszcze anegdotycznie. Mam dwie córki - młode nastolatki. Zadbałem o to, żeby każda rozmawiała w kilku językach obcych (mówią już biegle w 4 językach i uczą się piątego). Nie dbam wcale ile języków programowania będą znały.

Brave

@azagoth - To też nie jest tak, że mój angielski kompletnie ssie. Oceniłbym go na takie średnie B2. Korzystam z netu po angielsku itd. natomiast już jak oglądam np. filmy bez napisów to rozumiem niestety niezbyt dużo, tak z 30% treści.

Problem z lektorami (bo już brałem takie lekcje z nativem) jest taki, że oni mówią zbyt wyraźnie… I mimo, że to ma pomóc to potem w rozmowie z typowym angolem nic nie rozumiem (chwilę w Anglii byłem).

5 języków to ja się już raczej nie nauczę skoro nawet angola jeszcze nie znam jakoś super (a nie jestem nastolatkiem, przekroczyłem niedawno 30 stkę 😛) także gratuluję dzieciakom, mega jest znać kilka języków.

W każdym bądź razie wychodzi na to, że angielski musi być pewnie minimum C1. Bo prawdą jest też, że taki wyjazd musiałby spełniać też jedno wymaganie (a więc musiałbym od razu mieć szansę na w miarę spoko pracę), chciałbym ominąć wynajmowanie gównianych pokojów z jakimiś Sebixami. Wiem jaka tam patola się szerzy i to nie jest warte żadnej kasy.

azagoth

@Brave
Myślę, że z angielskim na poziomie B2 dasz sobie spokojnie radę. Jeden warunek - musi to być poziom B2 konwersacyjny a nie egzaminacyjny. Zwyczajnie potrzebujesz praktyki. Oglądaj filmy bez napisów lub z napisami po angielsku wyłącznie, słuchaj radia, podcastów i koniecznie bierz te lekcje z lektorem - tego nie przeskoczysz moim zdaniem.
Postaraj się też może o jakieś znajomości w anglo-języcznych środowiskach. Żeby się z nimi spotykać i gadać.

Brave

W takim razie wychodzi na to, że chyba będę szukał innej pracy w PL (fajnie byłoby coś spoko znaleźć np. na 2 lata) i w tym czasie mocno po godzinach ten angielski tłuc i potem ewentualnie spróbować.

Postaram się od dzisiaj poświęcić dodatkowo z 30 minut rano i 30 minut wieczorem na samo słuchanie i długoterminowo to powinno pomóc.

Co do spotkań z angolami to plany miałem takie aby spotykać się z ludźmi na wymianę językową ale niestety covid wszystko popsuł, mam nadzieję, że powoli zacznie świat wracać do jakiejś tam normy.

I tak, zdaję sobie sprawę, że angielski szkolny a taki życiowy to nie to samo 🙂

azagoth

@Brave
https://www.duolingo.com/
https://www.busuu.com/

Brave

@azagoth - Dzięki. Kiedyś coś tam korzystałem z tych apek ale one mi teraz raczej nie pomogą 🙂

Wydaje mi się, że mój poziom języka w tym momencie potrzebuje po prostu już praktyki takiej życiowej. Słuchanie podcastów, oglądanie filmów, czytanie książek czy artykułów. Mam też fiszki i jest w nich w sumie pełno zwrotów, których nie znam także to też spoko (chodzi o te phrasal verbs).

Myślałem też o Netflixie i oglądaniu tam filmów ale problem z tym jest taki, że jak wkręciłem się w serial to łapałem się czasami na oszukiwaniu, zamiast się mocno skupiać to odpływałem sobie w oglądanie i rozumienie języka spadało.

Chyba, że się coś tam zmieniło 😃

Imbryk

@Brave nie patrz tak bardzo na literki B2 czy C1.
Naucz się komunikować.
OK, czytać umiesz, pisać mejla pewnie też.

Teraz mega dużo słuchania i konwersacje. Ja od 20 lat preferuję lekcje na żywo, tzn kursy z nauczycielem albo korepetycje.

Byle żywy człowiek ze mną rozmawiał, ciągnął za język i naprowadzał na właściwe zwroty wr właściwych sytuacjach. Rozwijaj reakcje językowe czyli używaj calych zwrotów w kontekstach. Np.

Co podać?
Pół kilo Krakowskiej, małpkę Żytniej oraz polędwicę Sopocką wędzoną.
Zapakować?
Nie, na miejscu.

(A teraz po angielsku)

P.S. przerabiałem już dyplomy od B1 do C1 i w sumie oprócz uniwersytetów nikt nie PYTA JAKI masz poziom tylko gada z Tobą albo pisze maile. Więc gadać, używać, słuchać.

Brave

To nie tak, że ja patrzę na te oznaczenia. Właściwie w ogóle tego nie robię bo wiem, że niewiele znaczą. Chciałem po prostu Wam przybliżyć +/- jaki mam poziom.

Jeśli chodzi o mówienie to też nie jest ze mną znowu aż tak źle 🙂 Gadałem już w życiu z nativami trochę i coś tam kumam, po prostu nie ma szału. Często też stosuję trick gadania do siebie, wyobrażam sobie scenki i mówię, oczywiście wiem, że to nie to samo co realna rozmowa.

Btw, czy ktoś jest w stanie polecić jakąś szkołę/nauczyciela, który faktycznie mocno wyciągnął w konwersacjach? Wiadomo jak jest, każdy się reklamuje, że jest zajebisty a bywa różnie. Żeby nie było, że ktoś kogoś reklamuje to może być na priv.