Na pewno każdy zna, słyszał, analizował słynny eksperyment Calhouna, znany potocznie jako mysia utopia. Jeśli nawet kogoś to ominęło, to szybko można zrobic research na YT, jest dużo materiałów o tym. Wnioski po eksperymencie są wciąż dyskusyjne jeśli chodzi o to na ile ma to przełozenie na gatunek ludzki. No właśnie. Nie jesteśmy naukowcami, ale jak wy, poprzez perspektywę swojego życia, obserwacji otoczenia, interakcji z ludźmi, poznawania ich charakterów, osobowości, współpracując z nimi, jak uważacie, czysto teoretycznie, ale trochę i empirycznie egzystując w różnych środowiskach, społecznościach, czy gdyby ludziom zapewnić takie warunki jak owym myszom z eksperymentu Calhouna, to gatunek ludzki czekałaby całkowita degradacja i wyginięcie? Czy naprawdę nierealne jest by każdy osobnik miał dostęp do zasobów w takim stopniu by żyło się wygodnie i dostatnio bez stresującej walki o zasoby i czy nasz gatunek nie doznałby przez to autodestrukcji? Nie pytam o możliwości techniczne, jak zapewnić logistycznie takie warunki, ale o konsekwencje takiej egzystencji?
Jak uważacie? Ciekaw jestem osobistych spostrzeżeń.