Od zawsze mnie dziwiło to uwielbienie współczesnych angoli do ichniejszego dworu królewskiego. Toż to kurwa serial Dynastia za ich piniondze. Utrzymanie rodziny królewskiej kosztuje jakieś 200 mln funtów rocznie. Nie chcę tu wchodzić w szczegółowe kwestie polityczne i organizacyjne, ale oni przecież pełnią jedynie funkcje reprezentacyjno-tradycjonalistyczne. No dobra, niech będzie że w Anglii się tym jarają. Ale jak widzę artykuły w polskich (?) mediach co powiedziała jakąś Meghan i jak krnąbrny bywa Harry to się zastanawiam: a co to nas kurwa obchodzi co ta rodzinka, jadąca na tradycji, wyprawia? Serio, nie kumam tego.
Mam gdzieś tego Filipa, żył, ładny wiek osiągnął i tyle. Zmarł kilka dni temu ojciec mojego kumpla, bardziej mnie to grzeje niż jakiś Filip.