To jest chyba jeden z kluczowych elementów, na których budowane są “typowo męskie” postacie w kinie. Moi ulubieńcy - Jones i Sparrow zawsze mieli jakiś plan i umieli szybko podejmować decyzje. Bez wątpienia jest to cecha bardzo pozytywna.
W interesujący sposób kwestia decyzyjności, czy też jej braku, pokazana jest w Fight Clubie, gdzie bohater zmaga się ze swoim pozbawionym głębszego sensu życiem i swoim dryfowaniem przez nie.
W ogóle Fight Club jest też genialnym filmem o męskości, różnych jej zakamarkach i mniej oczywistych aspektach. Różne tematy są tam rozebrane na czynniki pierwsze, i nie wystarcza już prosta konstatacja “jestem mężczyzną, bo umiem się bić”. Bardzo polecam, no ale też zakładam, że każdy z Was widział to dzieło.