Ja się odniosę jeszcze na koniec do kwestii wyglądu i wracam do pracy bo chciałbym wykonać robotę najpóźniej do 23:00.
Prawdą jest, że ludzie różnią się gustem natomiast te różnice nie są tak kosmiczne.
Dla jednej kobiety koleś z 20 kg nadwagą mierzący 170 cm wzrostu może być 3/10. Dla jej koleżanki ten sam facet może być 2/10 a dla jeszcze innej laski gość będzie 2,5 na 10.
W każdym razie dla kobiet będzie poniżej progu atrakcyjności, co nie oznacza jeszcze, że facet jest skazany do końca życia na samotność jak twierdzą incele. Co to to nie - on owszem jest w stanie znaleźć dziewczynę i to dziewczynę atrakcyjniejszą od niego, ale nie ma prawa u żadnej kobiety wywołać efektu '‘ Wow’' swoim wyglądem.
Ten gość na portalu randkowym typu Tinder nie będzie mógł pozwolić sobie na teksty cytowanego przeze mnie wcześniej Klaudiusza bo zwyczajnie dostanie bana. Natomiast jego wygląd + zachowanie spowodują, że u przeciętnej kobiety taki facet ZAWSZE będzie uważany za oblecha.
Być może są jakieś takie fetyszystki, tak samo jak są faceci, którzy lubią kobiety XXXL, ale to jest promil męskiej populacji bo podejrzewam, że żaden z tu obecnych forumowiczów nawet by na taką kobietę nie spojrzał jak na potencjalną partnerkę.
No istnieje kanon urody w który jedni się wpisują, a drudzy się nie wpisują. Ja na ten przykład lubię kobiety nawet trochę niskie, ale z dużymi piersiami i jędrnym tyłkiem, a inny facet będzie wolał wysoką szczupłą modelkę. W każdym razie kanon urody nie jest jednolity i oba typy wpisują się w powszechne gusta mężczyzn.
Jeśli mój kolega lubiący wysokie, szczupłe modelki pokaże mi swój ideał to ja będę mógł subiektywnie ocenić, że SMV tej kobiety wynosi na przykład 8/10. On uzna, że jestem dziwny bo laska jest 10 na 10 jednak obaj stwierdzimy, że okay pomimo różnicy gustów to ta kobieta jest OBIEKTYWNIE atrakcyjna bo wpisuje się w kanon piękna.
Doskonałym przykładem jest Pani Natalia Gryglewska - Dla mojego kolegi to ideał kobiety, a dla mnie zupełnie nie. Jednak potrafię obiektywnie przyznać, że jest atrakcyjna dla innych mężczyzn.
Jak ten sam kolega pokaże mi laskę ważącą 150 kilogramów to obaj stwierdzimy zgodnie, że jest pasztetem.
Natomiast ten słynny Klaudiusz nie uwiedzie takim zachowaniem każdej kobiety, a jedynie część lasek zgodzi się na takie poniżające traktowanie.
Jednak mimo wszystko elementem, który powoduje że gość pokroju Klaudiusza może więcej i próg tolerancji u każdej kobiety wobec niego jest wyższy to jest wygląd.
Z moich osobistych obserwacji wynika, że kobiety wobec przystojnych facetów zawsze mają wyższy próg tolerancji co nie oznacza, że jest on zawsze wysoki - bo to kwestia indywidualna.
Jedna laska pozwoli mu na otwarte pisanie o rimmingu, a dla drugiej to będzie przegięcie natomiast ta druga laska przymknie oko na jego spóźnienia albo na to, że odwoła spotkanie 20 minut przed.
Dla jeszcze innej kobiety przedstawione wyżej zachowania będą nie do przyjęcia natomiast jej próg tolerancji i tak będzie wyższy ponieważ będzie np pozytywnie reagować na jego '‘suchary’'
Niemniej jednak doskonałym przykładem jestem ja sam z okresu gimnazjum. W okresie gimnazjum byłem melancholikiem, introwertykiem i trzymałem się z dala od innych, byłem odmieńcem, który miał niską pozycję w grupowej hierarchii.
Ostatnio oglądałem zdjęcia klasowe z tamtego okresu i jeśli ocenić obiektywnie moją osobę pod kątem czysto wizualnym to byłem w klasowym topie. Osobiście uważam, że byłem najprzystojniejszy z całej klasy i byłem także jednym z przystojniejszych chłopaków w całym szkolnym roczniku.
Przede wszystkim już w wieku 15 lat miałem około 190 cm wzrostu, byłem bardzo dobrze zbudowany jak na nastolatka bo jednak większość moich rówieśników to były (bez urazy) szczupłe karakany albo goście z chłopięcym wyglądem.
Ja natomiast uprawiałem sport i w tamtym okresie miałem już początki treningów siłowych za sobą, a bardzo szybko budowałem masę mięśniową. Więc wyglądałem po prostu męsko jak na swój wiek, a zatem w porównaniu do chłopięcych kolegów to ja byłem naprawdę top.
Mimo wszystko to nie ja miałem największe powodzenie w klasie tylko mój kolega ze szkolnej ławki będący '‘bad boyem’'. Kolega również sportowiec(również koszykarz), ale niższy ode mnie o 5 cm i dużo chudszy, klasowy łobuz.
Co więcej - wyższe powodzenie ode mnie w szkole mieli także goście niżsi ode 25 cm, ale jednak przebojowi ekstrawertycy z pełnych rodzin - takie typy ESXX (jak ktoś lubi MBTI)
Większe powodzenie ode mnie mieli także kolesie będący przedstawicielami jakiś subkultur alternatywnych, długie włosy, te sprawy, jakaś muzyka rockowa czy punkowa.
W sensie, czy oni mogli się ze mną równać wizualnie? Absolutnie nie. Oni po prostu mieli większy dostęp do kobiet pomimo tego, że nie byli tak przystojni.
Jak jeździłem na wakacje, gdzie mnie nikt nie znał więc mogłem udawać kogoś kim nie byłem to wszystkie dziewczyny na jakiś obozach czy koloniach leciały tylko na mnie.
Mimo tego wszystkiego - to ja również miałem swoje adoratorki w szkole i podobałem się niektórym dziewczynom, a zatem były to dziewczyny z wysokim progiem tolerancji dla zachowań uważanych za '‘lamerskie’'.
Gdybym był brzydszy to żadna kobieta nie byłaby mną zainteresowana. Tymczasem ja podobałem się dziewczynom - co więcej uwagę zwracały na mnie także dziewczyny ze szkolnej elity jednak szybko traciły mną zainteresowanie, gdy poznawały moją osobowość i widziały pozycję w hierarchii. Wtedy często zapominały o moim istnieniu i przerzucały się na innych chłopaków - jednak to ja byłem ich pierwszym wyborem, a nie tamci kolesie.
Mimo wszystko była grupa dziewczyn, które pomimo mojej obiektywnie niskiej pozycji wyrażały zainteresowanie moją osobą.
Gdybym miał inne cechy charakteru i byłbym ESXX zamiast INXX to prawdopodobnie moja pozycja w szkolnej hierarchii byłaby najwyższa a mój wygląd byłby '‘kropką nad i’' ugruntowaniem mojej zajebistości.
Miałem wszelkie atrybuty zewnętrzne, żeby być wysoko a byłem nisko bo nie miałem przebojowej osobowości i nie pochodziłem z bogatej rodziny. Natomiast w środowisku łobuzów, blokersów, które było środowiskiem z którego się wywodziłem z pochodzenia - nie czułem się dobrze, bo szczerze mówiąc nie kręcił mnie ich styl życia, a zatem żyłem po swojemu.
Bad boye mnie tolerowali i nawet lubili bo byłem '‘swój’'z osiedla i nie byłem konfidentem, ale też mieli ze mnie bekę ze względu na to, że wolałem inne rozrywki niż te przez nich preferowane i nie miałem w sobie za grosz chęci napierdalania się z ludźmi. Wolałem święty spokój niż zadymy.
W sumie do dziś tak mam, że nie lubię konfliktów bo uważam je za marnowanie czasu i innych zasobów.
Dopiero później się z nimi zaprzyjaźniłem, ale nawet wtedy( za wyjątkiem dwóch incydentów) nie żyłem do końca tak jak oni.
W związku z powyższym - wygląd jest kurewsko istotny bo nawet gość uważany za lamusa jest w stanie coś poderwać, jeśli jest atrakcyjny, taki sam lamus tyle, że brzydki nie jest w stanie wyrwać NIC.