U nas mówili na to domek.
Mama robiła też takie wafle jak wrzuciła nimfa.
Ugułem ja w domu rodzinnym miałem i mam zawsze dużo ciast, sam też sporo potrafię bo zawsze mama mnie gnała do pomocy, sama była zawodowym cukiernikiem.
Hehe strasznie mnie to wkurwiało, że jest nas trzech a ja muszę jej pomagać, twierdzenia w stylu “masz z was trzech najlepszą rękę do ciast” w cale mnie nie przekonywały!!!
Jeżeli chodzi o klasykę polskich ciast to też coś zapodam.

MalVina bo to też wyglada jak herbatniki z masą kakaową?
Stefanka jest na kruchym cieście.
A jeszcze z “tradycyjnych” ciast, które chyba pamięta komunę to przypomniał mi się torcik W-Z.
