Otóż to. Wydaje mi się że nie da się skupić i wyciągnąć jakichś wniosków ze spotkania kilkuset osobowej grupy przypadkowych ludzi kiedy każdy z nich oczekuje czegoś innego. Nie ja za to płaciłem i też nie chciałbym nikogo urazić. Ale biegający po scenie pajac z mikrofonem opowiadający o swoim życiu i jak to dzięki temu udało mu się zgromadzić niezłą sumę? Teoretycznie zbieg okoliczności. Praktycznie wiedza nie do przekazania. Ale czy można nazwać to wiedzą? Każdy ma swój charakter, każdy chce być lepszy, wszystko lepiej robić, ale czy to jest sposób na poprawienie własnego ja? W kilka godzin raczej można wyjść zdegustowanym. Ale wrażenie chłop robi, trzeba mu to przyznać.
Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka