Zazdrość wsteczna i nie tylko |
10-06-2021, 08:51 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-06-2021, 10:15 AM przez Nieradzesobie.)
Witam serdecznie, na początku lutego poznałem kobietę na tinderze, nigdy ogólnie nie miałem tam powodzenia ale stało się tak, że z tą akurat wszedłem w związek, podoba mi się, jest dla mnie piękna, rozmowa jest ok, seks jest zajebisty, umie gotować, radzi sobie z problemami i mówi jak jest, byłem zajebiście szczęśliwy przez pierwsze 2 miesiące dopóki nie wypytałem jej o przeszłość. Sam święty nie jestem i doskonale rozumiem, że nie powinniśmy się z przeszłości rozliczać. Ale ciągle mnie to uwiera i uwalnia kolejne lęki z innych aspektów życia. Ona ma 30 lat, ja 28. Nie licząc czasów szkolnych, miałem 2 związki po 2 i 1.5 roku, między którymi była przerwa 5 lat, 2 dziwne przygody w tym czasie i 3 razy byłem w Holandii na prostytutkach, poza tym nie mam ŻADNYCH koleżanek i nigdy nie miałem. Ona miała 2 związki po 3 i 5 lat co mnie specjalnie nie rusza i ogólnie od ostatniego minęło 1.5 roku z czego 5 miechów jest ze mną. W tym czasie miała dużo spotkań z tindera z czego jedno to była znajomość na 3 miesiące, myślała, że coś z tego będzie ale okazało się, że gościu był sztywny i pierdział (3 miechy później poznała mnie) dwie relacje typu ONS z czego z jednym dwukrotnie, i jednego typa poznała w klubie jakiś czas po rozstaniu i miała z nim relację typu FWB, dodała, że dużo rozmawiali ale czasem ją olewał bez słowa i odzywał się po jakimś czasie i prawdopodobnie chodziło tylko o seks i nazwała to toksyczną relacją, z tym kolesiem miała pierwszy anal w życiu i ostatni bo mówi, że się nie podobało a ze mną nie chcę tego zrobić i tłumaczy, że wtedy jej było wszystko jedno i była trochę pijana na kacu. Sama ogólnie zaznaczyła tym kolesiom, że nie chce związku odrazu po odbytym seksie który z każdym z nich miała na pierwszym spotkaniu. Ze mną miała seks na trzecim spotkaniu ale ogólnie wydała mi się trochę niedostępna a nawet niechętna nawet po seksie ale mimo to się spotykała ze mną regularnie. Tłumaczyła mi to w ten sposób "miałam w sumie 8 lat z rzędu związku, zostałam sama chciałam spuścić z kija jak wy i się rozerwać" mówi, że oni nic nie znaczą, że nawet w związkach nie było jej jak ze mną, ciągle mnie o tym zapewnia i podnosi na duchu, widzę, że się stara, poznałem jej rodziców, zostawia bez obaw swój telefon na widoku i mam do niego dostęp, nie pisze z nikim nieporzadanym, piszą do niej jacyś kolesie ale im nie odpisuje albo ich spławia. Ona lubi dobrze wyglądać i się podobać, ma leklo zrobione usta i na wyjścia ubiera się dość seksownie czy ze mną czy beze mnie.
Mój problem polega na tym, że nie mogę znieść tych gości "na chwilę" ciągle myślę, że byli lepsi ode mnie, wgl każdy w moich oczach to Apollo, że mieli moją kobietę od pierwszego razu i robili z nią to co ja albo i więcej, ciągle mam obrazy w głowie jak robi to z innymi i czasem podczas wspólnego seksu myślę o tym. Chodzę do psychologa, trochę pomaga ale na krótko. Ostatnio z jej kolegą piliśmy wódkę (jest dla niej aseksualny i ogólnie jego psychika i zdrowie nie są w dobrej kondycji) i nagle on coś wtrącił o tym jak z nią chodził do barów i zaczepiali ją jacyś goście cały czas dotykali itd.... Powiedziała wtedy, że teraz już ma faceta i nie będzie czegoś takiego, powiedziała to wiele razy trzymając mnie ręką. A ja już oczywiście milion obrazów w głowie, że latała po klubach jak jakaś partygirl i dawała każdemu... Po imprezce rano, leżała koło mnie, nie wiedziała, że nie śpię, zerwała się szybko i mnie przytuliła i zaczęła całować, obróciłem się i spytałem kilkukrotnie czy nie oklamuje mnie z ilością tych facetów i czy mogę jej zaufać, potwierdziła to dość wyraźnie, dodałem, że nie czuję się dla niej na tyle wyjątkowy i ona może mieć każdego, powiedziała, żebym nie przejmował się tym bo oni nic nie znaczą, dodałem, że czuję się jak jeden z wielu i to ją chyba lekko zezłościło już później. Boję się ją gdzieś samą puścić, mamy iść teraz w piątek na impreze do klubobaru i też boję się, że będą podbijać goście i skończy się na bitce pod klubem, lub zdradzi mnie na moich oczach albo gdzieś mi zniknie z oczu i mi nie powie co i z kim robiła, mam same czarne scenariusze w głowie o zdradzie i rozstaniu, nie pozwala mi to cieszyć się związkiem który tak naprawdę jest zajebisty i zawsze szukałem takiej kobiety, przestałem jej ufać, jestem zwyczajnie "obsrany"... Nie mówię jej o tym już bo nie chcę więcej denerwować takim pieprzeniem i zawracać jej głowy.. Proszę poradźcie coś albo oceńcie tą sytuację...
Hejka!
Na moje oko tutaj jest problem z niską samooceną i przez to masz problemy z zaufaniem. Najchętniej to zamknąłbyś ją w klatce i wszędzie za nią chodził, a na jej kontach społecznościowych poblokował wszystkich facetów w znajomych. Niestety to jedna z najszybszych dróg do zakończenia związku. Poczytaj sobie o efekcie Pigmaliona. Ja obecnie jestem z kobietą, która miała trochę gorszą przeszłość od Twojej i początkowo też mnie to gryzło, choć nie tak bardzo, jak Ciebie. Pomogło mi zrozumienie jednej rzeczy. Jeżeli dana kobieta jest z Tobą to wybrała Ciebie, nie gościa z imprezy, ex'a, faceta, z którym miała relacje FWB - wybrała Ciebie i kropka. A pokazując jej swoją słabość, zazdrość, będziesz tracić coraz bardziej w jej oczach. Skoro może mieć zaraz innego faceta, a jest z Tobą to powinieneś się cieszyć, póki to trwa. Drugim problemem jest tutaj różnica atrakcyjności. Ona mogłaby się ustawić na najbliższy weekend z 4 facetami, a Tobie ledwo co udało się wyhaczyć jedną na Tinderze, gdzie wcześniej miałeś długie przerwy i eskapady na dziwki. Boisz się, że ją stracisz zbyt szybko i znowu będziesz sam. Jestem pewien, że jakbyś miał możliwość znalezienia dziewczyny w ciągu paru dni to byś wrzucił na luz. Wszystko siedzi w głowie, jak masz odpowiedni mindset to nawet zdrada w wieloletnim związku Cię nie zaboli. Nie bądź frajerem. Nigdy nie myśl, że kobieta Cię dopełnia, ma być ona dodatkiem do Twojego zajebistego życia. Żyj w związku tak, jakbyś to Ty był dla niej nagrodą. Kobiety po rozstaniu z Tobą powinny tego żałować. A co trzeba zrobić, by tak stało? Dbać o siebie, o swoje ciało i umysł. Miej pasje, bądź zaradny, dużo zarabiaj, spotykaj się z kumplami, spędzaj aktywnie czas, dużo czytaj, ucz się i próbuj nowych rzeczy, ćwicz ciało, zadbaj o ciekawy ubiór, perfumy, dużo się śmiej i na nic nie narzekaj. A przede wszystkim, kochaj swoją kobietę i nie myśl o tym, co robiła w przeszłości. Nic nie trwa wiecznie - musisz być gotowy na to, że za jakiś czas nie będziecie mieć ze sobą kontaktu. Śmierć też czeka każdego z nas. I co? To oznacza, że mamy usiąść na dupie i grzecznie czekać, aż do nas przyjdzie? Nie, staramy się korzystać z życia i czerpać z niego jak najwięcej radości. Może za tydzień Cię autobus pierdolnie i pójdziesz do nieba jako słabeusz. Zmieniaj się na lepsze, nie masz nic do stracenia. Więc, możesz cieszyć się chwilą, mieć z nią piękne wspomnienia, a może nawet coś więcej lub rozmyślać nad jej przeszłością i marnować czas. Dla mnie wybór jest oczywisty, ale pytanie, co Ty wybierasz?
"Nie możesz pozostawić wszystkiego losowi. On ma wiele do zrobienia. Czasami musisz mu pomóc. " - Leonardo da Vinci
Macie pewnie swoje lata, musieliście się liczyć z tym, że każda strona ma jakąś przeszłość. Ona swojej przeszłości nie zmieni, więc jeśli chcesz z nią być, to musisz przyjąć to do wiadomości i jakoś to zaakceptować. Próbuj o tym nie myśleć / kieruj myśli w inną stronę, gdy ktoś wspomni tego typu tematy. Nie nakręcaj się tak, bo się wykończysz. Budujcie Wasz związek, umacniajcie go, twórzcie nowe wspomnienia. Przeszłość w końcu kiedyś zacznie się zacierać. Liczy się tylko to, co będzie. Spróbuj jej zaufać, zamiast myśleć o tym co było. Skoro z Tobą jest, to znaczy że jesteś dla niej ważny. Skup się też na sobie i swoim życiu. Próbuj brać wszystko na chłodno. Leorth ma rację. Druga strona powinna być miłym dodatkiem, a nie istotą życia. Chociaż wiem, że to łatwe tylko w teorii.
Dlatego uważam że każdy powinien pewne rzeczy dla siebie zachować. Ja swojej żonie nigdy o niczym nie opowiadałem. Może się tylko domyślać, jak spotykamy się np w troje z moją byłą. Wyznaję zasadę, być może prymitywną, co było a nie jest nie pisze się w rejestr. I czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Moja żona też zrobiła, uważam że to błąd, bo było to na zasadzie spowiedzi i nie było mi to niczego potrzebne, że dowiedziałem się z kim co ją łączyło. Jeżeli Twoja dziewczyna zrobiła rachunek sumienia, wyspowiadała Ci się, bo można równie dobrze rozpatrywać to w kategoriach chwalisz się czy się żalisz i czuje się rozgrzeszona, to niestety, ale jej się nie udało, bo od rozgrzeszeń jest konfesjonał i ewentualnej pokuty. Niestety, ale każdy z nas jest inny, każdy z nas wyznaje inne wartości, ja wyznaje podobne do Twoich. I nie, nie są to kompleksy do leczenia, bo teraz jest taki trend, że jak nie dajesz dupy to jesteś do leczenia. Tak jak napisałem, każdy ma inny kodeks moralny i nie powinien go podważać, bo bije to bezpośrednio w niego. W imię jakich zasad ja mam podważać swoj kodeks moralny. I może mi ktoś pisać, że jestem staroświecki, mam to w d. I nie będę Cię autorze oszukiwał, że spłynie po Tobie. Jeżeli Wam się układa i to jest tylko małą drzazgą w oku, drzazge wyciągniesz, a oko się zagoi, chociaż rana może zostać na zawsze. To Ty muszisz zdecydować na ile to będzie miało wpływ na związek.
Miałem kiedyś przepiękną dziewczynę. Miała wtedy 17 lat i była córką prokuratora. Ja miałem 20. I wiesz że zapamiętałem ją najlepiej, nie dlatego że była piękna, tylko jak chciałem coś więcej, to mi zagroziła, że jak zrobię to jeszcze raz to koniec z nami. Ja pewnie przez to ją zostawilem. I to dla mnie było mega zachowanie z jej strony, że miała swoje niepodważalne zasady. I pomimo tego że wiem, że byliśmy po uszy zakochani, ona tej granicy przynajmniej do tamtej pory nie pozwoliła przekroczyć. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka
Nauczony doswiadczeniem - nie opowiada sie o byłych ani co sie z nimi robilo.
Ma tu zastosowanie powiedzenie - mowa jest srebrem - milczenie złotem. Zazdrosc - uczucie ktore pozwala wytarzac sie w swoim kompleksie niższości. Tytłaj się w tym gnoju do woli ale nie opryskuj "gównem" swojej kobiety. Swoja niepewność zostaw dla siebie. Nie narzekaj jej. Nie skamlaj jej. Kazda cierpliwosc sie konczy. Moze idz kurwa na silownie i poprzerzucaj zelazo?
Dzięki za odpowiedzi. Ogólnie ona jest w lekkim szoku, że miałem takie przerwy a nawet chyba mi nie wierzy ale tak było. Bywa o mnie też czasem zazdrosna choć nie widzę żadnych podstaw bo nawet jakbym był wolny to bym do laski na ulicy nie zagadał, nie ma szans. Mam jedno hobby od ponad 15 lat (kolarstwo wyczynowe), pływam, wróciłem na siłownię po tym całym ich zamknięciu, gram na konsoli, jaram zioło i w sumie nie mam złego życia, to nie jest też tak, że nie widzę świata poza nią, po prostu nigdy bym nie pomyślał, że spotkam kogoś dopasowanego do mnie w takim stopniu, moje poprzednie związki były z osobami zajebiście różnymi ode mnie w każdym niemal calu, czuję, że to pewnego rodzaju szansa i boję się to przejebać najzwyczajniej. Przestałem jej mówić o moich obawach już jakiś czas temu choć ona to po mnie czasem widzi, że coś gryzie, wie, że chodzę do psychologa i nawet sama pyta kiedy mam wizytę lub czemu jeszcze nie umówiłem się na następną. Chcę się tylko pozbyć z głowy tych obrzydliwych scen ..
I tu jest też jej rola. Chciała być fair, opowiedziała o tym, a wcale nie musiała. Jak widzisz jesteś ważny dla niej i ważne są dla niej Twoje uczucia. Być może ona też uważa że jesteś tym, dla którego warto było to zrobić, tzn wyspowiadać się.
Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka |
Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
1 gości |