Witajcie, mój przyjaciel z którym jeszcze jakiś czas temu łączyło mnie coś więcej niż przyjaźń zaproponował mi wspólny wyjazd w góry ( kiedyś jak jeszcze się spotykaliśmy mówiłam mu, że nigdy nie byłam a zawsze bardzo chciałam). Mniej więcej od 3 miesięcy się przyjaźnimy, wcześniej się spotykaliśmy ale każdy z nas miał swoje problemy i nie udało się tego popchnąć dalej, na początku on bardzo chciał związku i mówił, że zrobiłby dla mnie wszystko, ale ja wtedy jeszcze nie byłam gotowa i bardzo się bałam, że mnie zrani, więc po prostu się spotykaliśmy i spędzaliśmy ze sobą czas, potem ja chciałam ale on nie chciał, a potem to już nie wiadomo co było... jednak przez ten czas bardzo się ze sobą zaprzyjaźniliśmy, troszczymy się o siebie, dbamy, wspieramy, szanujemy i cenimy, możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Od 3 miesięcy jesteśmy przyjaciółmi BEZ tzw "przywilejów". Ostatnio wywiązała się między nami rozmowa na temat tego czy istnieje przyjaźń damsko-męska, ja stałam przy swoim, że taka przyjaźń jest możliwa, natomiast on powiedział, że nie istnieje i, że my to co innego i ,że dużo już razem przeszliśmy, że od miłości do nienawiści. Ogólnie codziennie ze sobą piszemy, często się spotykamy ale już bez seksu. On nawet miesiąc temu założył tindera o czym mnie poinformował.
W niedziele byliśmy razem na rowerach i po powrocie siedzieliśmy u mnie, on mi trochę dokuczał jaka to jestem siaka i owaka i zapytałam się go, że skoro jestem taka zła to dlaczego jest obok tyle czasu. Odpowiedział mi "Bo Cię kocham i nienawidzę"... Cokolwiek to miało znaczyć, potem oglądaliśmy razem film, a pod koniec jego wizyty się we mnie wtulił jak mały chłopiec, wąchał mi włosy i go głaskałam po głowie, jednak wydało mi się to mało przyjacielskie zachowanie.
Następnego dnia rano zaproponował mi wspólny wyjazd w góry, więc odpisałam mu, że chyba musimy porozmawiać i zaproponowałam byśmy się spotkali i pogadali jednak od razu odmówił. On się chyba trochę tym zdenerwował bo zaczął od razu pytać "Co?,o co chodzi? nie rozumiem, o czym chcesz rozmawiać, nie czaje".
Odpowiedziałam mu miło, że chciałam tylko porozmawiać o tym co powiedział dzień wcześniej i o tej propozycji wspólnego wyjazdu.
Na co dostałam odpowiedź
" Co powiedziałem? Wymyślasz. Zaproponowałem ci wspólny wyjazd i co, myślisz że się kocham w Tobie? Tak, chciałem z Tobą tam jechać bo Cie Lubie i mi na Tobie zależy i chce byś miała fajne i ciekawe życie, bo na takie zasługujesz. Najpierw trzy dni temu kłócisz się, ze są damsko męskie przyjaźnie, a wczoraj zaproponowałem Ci wyjazd, to pomyślałaś, ze się kocham w Tobie. Ogarnij się"
Odmówiłam mu już tego wyjazdu i chyba się pogniewał...
tak mu odpisałam na jego wiadomość
"Ja nie wiem co ja sobie myślałam, chyba naprawdę pomyślałam, że mnie kochasz, może dlatego, że gdzieś tam głęboko jakaś część mnie na to po cichu liczyła, aleee ja jestem głupia jak but tooo głowa mała Ty pewnie po prostu chciałeś być miły bo wiesz, że nigdy w górach nie byłam a ja sobie jak widać dopisałam za dużo do tego i wyszło jak wyszło, najlepiej o tym zapomnijmy. Przepraszam Cię za swoją nadinterpretację" na co mi przysłał tylko kciuka w górę "lubię to"....
Próbowałam po tym nawet do niego zagadywać z jakimiś pierdołami jak to zazwyczaj mamy w zwyczaju ale odpowiedzi były jedno lub dwusłowne więc odpuściłam i od kilku dni jest cisza.... nie wygląda to za dobrze, pewnie jakaś nadinterpretacja poszła z mojej strony a on nic nie czuje.
Dziś napisałam do niego z pytaniem czy się pogniewał na mnie, że się nic nie odzywa od kliku dni.
Dostałam tylko odpowiedź "Ano"
Ja- Ale się rozpisałeś, to ze mną porozmawiaj jak się pogniewałeś, wyrzuć to z siebie i będzie ok
On- Za jakiś czas pewnie mi przejdzie
Ja - Naucz się rozmawiać jak jest jakiś problem a nie takie zamiatanie pod dywan, nie lubię tego. I o co jest aż taki problem?
On - It is what it is
Ja - Naprawdę mam się znowu czegoś domyślać? Jeśli chodzi o to, że odmówiłam Ci tego wyjazdu to nie dlatego, że nie chciałam z Tobą jechać, bo chciałam bardzo bardzo. Po prostu uczę się siebie, Ciebie, naszej relacji po ewolucji. Kiedyś nie było granic, teraz przecież jakieś są... uczę się co można a czego nie można. Myślisz, że to tak łatwo? Przecież to wymaga czasu.
On- No ok
Ja- Ok, milknę bo nie lubie sama ze sobą prowadzić rozmowy... tak nie wygląda przyjaźń. Jak będziesz chciał ze mną pogadać o swojej złości to wiesz gdzie mnie znaleźć
Już się do niego nie odzywam.
Co o tym myślicie? Bo ja mam już mętlik w głowie