W kwietniu zakończyłam naukę w technikum. Mam w ręku "fach" informatyka, jednak nie jest to zawód, z którym wiązałabym mocniej swoją przyszłość, gdyż z niej wolę zajmować się programowaniem czy tworzeniem baz danych (w tych kierunkach chciałabym się rozwinąć, a można to robić indywidualnie), niż sprzętem czy sieciami komputerowymi.
Maturę zdałam na naprawdę bardzo dobrym poziomie, jednak nie czułam się na siłach, by iść na studia, chociaż wszyscy mnie na nie wysyłali. Może brakło mi ambicji albo po prostu nie wiedziałam, co chcę dalej robić. Najfajniej byłoby zarabiać na swoim hobby, ale nim nauczę się programować lub napiszę książkę, to trochę czasu minie, a do tego czasu coś trzeba robić.
Doszłam teraz do wniosku, że chciałabym pójść raczej w coś związanego z ekonomią, księgowością - lubię pracę papierkową, szybko i dobrze się uczę, z obliczeniami problemów nie mam. Zaczęłam więc rozważać pójście do szkoły policealnej na kierunek rachunkowość. Nauka na tym kierunku trwa dwa lata, w trakcie przystępuje się do dwóch egzaminów kwalifikacyjnych - co daje dwie kwalifikacje zawodowe.
Tylko niestety znów brakuje mi bodźca, który pchnie mnie w kierunku podjęcia tej decyzji.
A co Wy myślicie? Warto pójść w tym przypadku do szkoły policealnej?