Nieidealny Minęło trochę czasu i trochę się pozmieniało. A zatem szybki update.
Kolejny rok finansowy minął. A zatem drogi pamiętniczku podsumujmy gdzie jestem.
Stan posiadania się nie zmienił, za to LTV już całkiem znacznie.
- W UK LTV jest już na niskim poziomie 30% i zasadniczo mocno rozważam spłacenie tej nieruchomości całkowicie w najbliższym czasie.
- W Portugalii LTV dzięki wzrostowi wartości (tak przez odświeżenie jak i nadal drożejący rynek) to 60% co jest naprawdę niezłym wynikiem w rok posiadania biorąc pod uwagę kwoty bezwzględne.
- W Polsce wszystko za gotówkę, tutaj nic się nie zmieniło.
Nie wszedłem ponownie, staram się bardzo mocno wyklarować swoja sytuację finansową i wszystkie wolne środki chwilowo idą w pozbycie się zadłużenia krótkoterminowego. Poczekam na jakąś poważniejszą przecenę zanim rozważę ponowne wejście - a to i tak hobbystycznie, a nie w celach realnego inwestowania.
Pozbyłem się leasingu auta w UK a w konsekwencji również i auta, które było nim finansowane. Nieruchomość w PT, koszty nabycia, potrzeba jej odświeżenia i wyposażenia, nowe auto w PT i sporo wyjazdów, oraz fakt, że auta z górnej półki z wiekiem stają się kosztowne - sprawiło, że trudno było mi rozsądnie uzasadnić posiadanie drogiego (tak nominalnie jak i w utrzymaniu) auta, po to by użyć go w porywach 15-20 dni w roku. O wiele taniej było by do tego celu auto po prostu wypożyczyć.
Nadal za nim wzdycham ale tylko sentymentalnie, na ten moment finansowo to była jedyna logiczna decyzja jaką mogłem podjąć.
Na/z lotniska i tak jeżdżę uberem, zakupy mi przywożą, a w celu sporadycznych podróży do pracy rozsądniej było mi się doubezpieczyć do auta mojej kobiety lub po prostu wynająć auto. Bardzo mocno kuszący jest nowy elektryk z firmy bo kosztował by mnie śmieszne pieniądze w porównaniu do zakupu/leasingu personalnego - ale nawet to nie wydaje się uzasadnione, bo po prostu za rzadko z auta w UK korzystam, a na co dzień nie potrzebuję go praktycznie wcale.
Dodatkowo wspomniane koszty odnowienia mieszkania i wszystkiego co z nim związane + koszty kilku drogich podróży dość mocno nabiły moje karty kredytowe. Daleko im było do limitu, ale nie każdy ma limit tej wielkości, a w kwotach bezwzględnych to naprawdę sporo kasy, na nie koniecznie korzystnym oprocentowaniu.
Pozbycie się auta dało mi zastrzyk gotówki, przyjemny jest też brak dużego miesięcznego zobowiązania. Firma zrobiła dobry wynik finansowy co poskutkowało przyjemną premią roczną, która również pomogła.
W konsekwencji udało mi się spłacić ogrom swoich zobowiązań krótkoterminowych (50%) oraz (w tym) 75% zadłużenia wszystkich kart kredytowych.
W efekcie ilość stałych zobowiązań w postaci kredytów hipotecznych czy rachunków spadła poniżej 40% mojego dochodu miesięcznego co nie ukrywam stało się komfortową sytuacją i ustawiłem się w pozycji, w której mam realną szansę w krótkim czasie odkopać się w całości.
Ryzyko kursowe na razie jest stabilne, nawet zyskuję minimalnie ostatnio względem euro.
Nieidealny TODO:
po chwilowym wyzerowaniu swojej poduszki, odbudowanie jej (czy to w krypto czy to w akcjach)
Plan był ambitny niestety proza życia sprawiła, że większym priorytetem stało się uporządkowanie finansów i odzyskanie płynności finansowej bo ten rok to zdecydowanie była jazda po bandzie i to bez trzymanki, a płynność zachowałem tylko dzięki kartom.
Było to kalkulowane ryzyko, ale nawet teraz z perspektywy czasu muszę się cieszyć, że się nie potknąłem po drodze, bo przy kompletnym braku płynności mogło być mocno nie ciekawie w razie problemów.
Na szczęście, sytuacja na ten moment została bardzo mocno wyklarowana i uproszczona.
Nieidealny ustalenie potencjału dochodowego z nowej nieruchomości i reinwestowaniu go
Potencjalny zysk to ponad 120% kwoty kredytu minus podatek, ale biorąc pod uwagę ilość włożonej już pracy - zmieniam założenia i wstrzymuje się z decyzją o wynajmie długoterminowym, nastawiając się na potencjalną zmianę rezydencji podatkowej i trwałą relokację.
Nieidealny Cel do końca roku:
odbudować poduszkę na poziomie minimum 2% -> docelowo nie mniej niż 5% całości
Niestety ten cel jest nadal aktualny. Wychodzę z założenia, że dopóki mam zobowiązania, które są wyżej oprocentowane niż potencjalne zyski z odłożonych pieniędzy - to nie są żadne oszczędności, tylko kreatywna księgowość. Moją poduszką były i są nadal karty kredytowe, które teraz mają sporo zapasu na potencjalne problemy.
TODO:
- wyjść do zera z kart kredytowych (+-2 miesiące) i ograniczyć mocno ich użytkowanie
- zacząć używać kart debetowych w połączeniu z rozsądnym budżetowaniem “kopertowym”
- konsekwentne niwelowanie i spłacanie pozostałych zobowiązań
- z czasem powrót do regularnego oszczędzania (ETF) oraz dalszego nadpłacania hipotek
A wam jak minął ten rok?