Temat off top więc ciekawe spostrzeżenia. O sensu pomagania.
Znam człowieka którego dziecko zachorowało na SMA. Było jeżdżenie, płakanie, błaganie i inne takie. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu społecznemu zebrano te pieniądze i dziecko dalej żyje.
Po kilku latach od tej sytuacji mam wrażenie, jakby rodzice stali się takimi celebrytami internetowymi.
To nie jest jakiś problem sam w sobie, ale pojawiają się jakieś obrażanie grup społecznych, chamówa, pycha.
Nie kumam, jak można jebać po grupie społecznej ludzi, od której brało się pieniądze na zbiórkę.
Domaganie się więcej i więcej.
Bo mieszkanie muszą większe, bo do pracy nie mogą bo dzieckiem się opiekują i inne takie.
Morał jest bardzo brutalny. Pomóż, potem następuje koniec problemu więc wrócenie do dawnych nawyków.
Odechciewa się pomagać, bo gdy komuś się lepszy to już o pomocy zapomina - nic już po prostu nie potrzebuje…