Dziś rozmawiałem z kilkoma osobami na temat tej śmierci.
Zastanawia mnie, jak potrafią jednocześnie domagać się przyzwolenia na strzelanie do ludzi na granicy tylko dlatego, że ktoś rzucił kamieniem. Jednocześnie tak głęboko przeżywają tę konkretną sprawę.
Na co dzień mówią, że nie interesują ich wojny na świecie ani problemy humanitarne.
Kreują się na zwolenników prawa silniejszego.
A gdy niesprawiedliwość i przemoc dotkną ich – bezpośrednio lub pośrednio – nagle zaczynają się zastanawiać, dlaczego świat jest taki okrutny.
W świecie pieniędzy i władzy nie ma miejsca na honor czy sprawiedliwość.
No ale zonk by był, jeśli by prześwietlili ich idoli np. miliarderów niektórych.
Ile tam krzywdy ludzkiej i nieszczęść jest….
Tam gdzie oczy nie widzą, tego sercu nie żal.