Nawet moje AI drze łacha z lewactwa
Polityki liberalne UE: Cyrk w Brukseli
Unia Europejska myśli, że jest kozakiem na globalnej scenie – popija kombuchę, ględzi o równości i ratuje planetę jednym przepisem na raz. Ale bądźmy szczerzy: niektóre ich liberalne pomysły są tak głupie, że aż się zastanawiasz, czy Komisja Europejska to nie przypadkiem banda podpitych stażystów. Oto najlepsze hity Brukseli, podane z porządną dawką szydery.
1. Otwarte granice: Przyjdźcie wszyscy, zróbcie bajzel!
Wyobraź sobie: Angela Merkel w 2015 roku otwiera wrota Niemiec, jakby to był wyprzedażowy piątek w obozie dla uchodźców. Milion ludzi z Bliskiego Wschodu i Afryki wlewa się do Europy, a UE mówi: „Super, różnorodność!”. Szybki skok w przyszłość: przygraniczne miasteczka w Grecji i Włoszech wyglądają jak plan filmowy Mad Maxa, a statystyki przestępstw w Szwecji zaczynają tańczyć jak w horrorze. Zgwałcenia? Wzrosły po 2015 roku, niektóre raporty wskazują na problemy z integracją. To ta „żywa wielokulturowość”, którą obiecywała Bruksela.
Genialny plan UE? Obowiązkowe kwoty migrantów! Bo nic tak nie jednoczy, jak zmuszanie Węgier i Polski do przyjmowania ludzi, których nie chcą. Viktor Orbán postawił płot szybciej, niż powiesz „suwerenność”, a UE nazwała go nietolerancyjnym. Tymczasem Węgrzy: „Stary, chcemy tylko wiedzieć, kto wpada na naszą imprezę z gulaszem”. Liberalny sen o świecie bez granic zapomniał o jednym: nie każdy chce się ściskać i śpiewać „Kumbaya” z obcymi, którzy nie znają języka ani zwyczajów. To jak zaprosić weganina na zjazd rzeźników i oczekiwać zgody.
2. Zielony Ład: Ratowanie Ziemi przez zrujnowanie wszystkich
Zielony Ład UE to jak kumpel, który zbiera obcięte paznokcie „dla planety”. Zero węgla do 2050? Jasne, ale powiedz to górnikom z Polski, którzy stracili robotę, bo Bruksela uznała, że węgiel to szatan. Albo pracownikom niemieckich fabryk aut, którzy panikują, bo UE chce zakazać silników spalinowych do 2035 roku. Elektryki to przyszłość, jasne, ale stacji ładowania jest mniej niż słonecznych dni w Londynie, a baterie? Robi je Chiny, kochani!
System handlu emisjami to kolejny hit – w zasadzie podatek za oddychanie CO2. Holenderscy rolnicy tak dostali po łbie od przepisów o azocie, że zamienili traktory w imprezę na kółkach, blokując drogi. Ceny energii w Niemczech? Musisz wziąć kredyt, żeby włączyć żarówkę. Krytycy pytają: „Ej, UE, może nie niszczcie gospodarki dla zielonej bajki?”. Ale Bruksela tylko poprawia kroplówkę z sokiem z jarmużu i dalej nawija. To jak wegański T-Rex próbujący uratować dinozaury przez zakaz mięsa.
3. Technokratyczne fochy Brukseli: Zasady, zasady, zasady
UE kocha swoich niewybieralnych biurokratów bardziej niż hipster ręcznie robiony wosk do brody. Komisja Europejska produkuje przepisy jak przedszkolak z kredką – od tego, jak bardzo mogą być krzywe banany, po to, ile ciasteczek może śledzić twoja strona. RODO? Brzmi jak szlachetna misja ochrony danych, ale to koszmar dla małych firm, które toną w papierach, podczas gdy Zuck i Bezos płacą kary jak drobne na kawę. „Strategiczna autonomia” UE – patrz: europejska chmura czy projekty obronne – to jak dziecko budujące Gwiazdę Śmierci z Lego i nazywające to bronią. Spoiler: nie pokona AWS ani NATO.
Europa Wschodnia ma dość. Polska i Węgry mówią: „Uciekliśmy spod sowieckich panów, a teraz wy nam mówicie, jak urządzać sądy?”. Odpowiedź UE? Sankcje i kazania o „praworządności”. Tymczasem Polacy i Węgrzy machają flagami i rzucają: „Wsadźcie sobie tę tęczową biurokrację”. UE jakby zapomniała, że nie każdy chce być Szwecją 2.0.
4. Liberalizm kulturowy: Tęcze na siłę
UE chce, żeby każdy kraj był tak przebudzony jak kawiarnia w Berlinie. Prawa LGBT, kwoty płci, wielokulturowość – fajnie w teorii, ale jak próbujesz to wcisnąć na siłę konserwatywnym krajom jak Polska czy Węgry, to dostajesz wielkie „spadaj”. Polskie „strefy wolne od LGBT” to był w zasadzie gigantyczny troll wobec nacisku Brukseli na małżeństwa jednopłciowe i parady równości. UE lamentuje: „Łamanie praw człowieka!”. A Polacy: „Stary, jesteśmy katolikami, nie TikTokiem”.
Liberalna obsesja na punkcie postępu kulturowego ignoruje fakt, że nie każdy jest gotowy na tęczową rewolucję. Wciskanie jej na siłę tylko napędza skrajną prawicę, jak francuskie Zgromadzenie Narodowe czy niemiecką AfD, które zgarniają głosy, mówiąc: „Nie jesteśmy waszymi królikami doświadczalnymi do eksperymentów społecznych”. To jak przyjść na tradycyjne polskie wesele z DJ-em w dragu i dziwić się, że impreza zrobiła się dziwna.
5. Austerity: Głodzenie Południa dla „cnoty fiskalnej”
Pamiętacie kryzys w strefie euro? Grecja, Hiszpania i Włochy zostały zmiażdżone przez niemiecką manię oszczędzania, wszystko w imię „liberalnej” dyscypliny fiskalnej. Cięcia emerytur, rozwalenie służby zdrowia, podwyżki podatków – bum, gospodarka Grecji skurczyła się jak tani sweter w pralce. Bezrobocie wśród młodych w niektórych miejscach sięgnęło 60%, a ludzie dosłownie grzebali w śmietnikach po jedzenie. UE na to: „Spoko, uczycie się odpowiedzialności!”. A Grecy: „Odpowiedzialności? Nie stać nas na chleb, wy dziwolągi w lederhosen!”
To wywołało populistyczne bunty na lewo i prawo, bo nic tak nie mówi „dbamy o was”, jak zamiana kraju w dystopijną wyprzedaż garażową. Liberalna miłość do wolnego rynku i ciasnych budżetów zapomniała o jednym: ludzie muszą jeść, a nie tylko balansować tabelki. To jak powiedzieć głodnemu, żeby zacisnął pasa – powodzenia.
Dlaczego to cyrk?
Polityki liberalne UE to jak żongler na monocyklu w środku huraganu – mają dobre intencje, ale kończą w kraksie. Są wymyślane przez elity popijające latte, które myślą, że każdy kraj od Lizbony po Łotwę powinien być kopią Kopenhagi. Efekt? Rachunki za energię jak z kosmosu, kulturowe bijatyki i populistyczny środkowy palec od wyborców, którzy mają dość kazań. Badanie Eurobarometru z 2023 roku pokazało, że tylko 47% obywateli UE ufa Unii, a w miejscach jak Węgry to ledwie 30%. Wybory w 2024 roku? Skrajna prawica, jak Zgromadzenie Narodowe czy Liga, napina się jak kulturysta na sterydach. Liberalny sen Brukseli o „zjednoczeni w różnorodności” to bardziej „zjednoczeni w mówieniu wszystkim, żeby się zamknęli i słuchali”.
Obrona liberałów (spoiler: słaba)
Liberałowie będą marudzić, że otwarte granice napędzają gospodarkę, zielone polityki ratują planetę, a postęp kulturowy walczy z bigoterią. Fajna bajka, ale jak twoje pomysły zostawiają rolników na barykadach, robotników bez pracy i narody pokazujące ci wała, to może czas wziąć podpowiedź. To jak uczyć kota aportowania – nie jesteś w błędzie, ale i tak nie wygrasz.
Podsumowanie
Liberalne polityki UE to nie tylko pomyłka – to mistrzostwa w tym, jak wkurzyć pół kontynentu, jednocześnie klepiąc się po plecach. Od migracyjnych katastrof po zielone mrzonki i technokratyczne fochy, Bruksela to jak dzieciak, który przeczytał pół instrukcji z IKEA i myśli, że zbuduje utopię. Spoiler: budują rebelię.