Wydaje mi się, że to jednak Ty Miś czytasz bez zrozumienia - nie krytykowałam samego “bzykania się jak króliki”, a robienie tego bez zabezpieczenia w ich sytuacji życiowej. Pisałam przecież, że:
Kasia Chciałabym móc cieszyć się z seksu, gdy będę mieć męża, ale niekoniecznie być co chwila w ciąży.
Największą ochotę na seks mam w dni płodne, wtedy skacze mi libido (raczej nie tylko ja tak mam). Jeśli wtedy miałabym się powstrzymywać od seksu stosując kalendarzyk małżeński to pozostaną mi dni, gdy ochota na niego będzie mniejsza albo żadna. To jest bez sensu.
Nie dla mnie (bo tego nie stosuję), ale tak po prostu jest:
https://www.medme.pl/artykuly/kalendarzyk-malzenski-skutecznosc-wady-i-zalety,67317.html
https://dimedic.eu/pl/wiedza/kalendarzyk-malzenski-jak-prowadzic
YO-l-ON Dla mnie brak rozsądku to przykład Twoich znajomych, którzy przyjemność stawiają ponad wszystko, nie myślą o konsekwencjach.
Dla mnie też. Szkoda, że zgodnie z zasadami Kościoła nie da się pogodzić przyjemności z zabezpieczeniem się przed konsekwencjami.
YO-l-ON Zasady i wykładnię znasz, więc nie wiem skąd to pytanie.
Liczyłam na to, że jako katolik masz to przemyślane, więc zapytałam. Nie sądziłam, że się moje pytania sprawią, że się tak najeżysz.
YO-l-ON To jest skrot, wydawało by się że dosyć zrozumiały.
Jejku, co za protekcjonalny ton, to już nie można czegoś nie wiedzieć i zapytać?
Straciłam ochotę na rozmowę z Tobą Miś, denerwujesz mnie tym wywyższaniem się.
JAL tylko około 30% kobiet ma w ogóle możliwość orgazmu wyłącznie od penetracji, co kompletnie ośmiesza ten “argument”
No wiem, trudno tego nie zauważyć.
JAL to albo wyczerpuje definicję antykoncepcji
No właśnie! Tutaj dostrzegam dużą sprzeczność - unikanie seksu w dni płodne to przecież forma tej znienawidzonej przez Kościół antykoncepcji.
JAL Definicje, które wkleiłaś są sprzeczne wewnętrznie i nie przewidują “najnowszej” (cudzysłów bo o chorobach wenerycznych wiemy już od setek lat) wiedzy medycznej.
Wiem. To, że je wkleiłam nie oznacza, że się z nimi zgadzam.
Czyli wygląda na to, że wszystko sprowadza się do wyboru “zasady, które nie mają dobrego uzasadnienia” vs “seks”.