Wkurwia mnie, że nie mogę nic napisać. Siadam znowu przed kompem i dupa. Mam się, kurwa (tak, wiem, kurwa zamiast przecinka ale jednak z przecinkiem, właśnie mówię, że to pojebane), położyć czy jak? O chuj tu chodzi? Wiosna? Przesilenie? Wczoraj na krótkim spacerze do sklepu imaginowałem sobie, że ląduje w szpitalu i w duchu modliłem się żeby w akcie zgonu nie wpisali mi kowida. Nawet zadzwoniłem do mojego bardzo bogatego i bardzo wpływowego a jeszcze bardziej wymyślonego kolegi żeby o to zadbał i żeby zrobił z tego krucjatę w mediach społecznościowych choć tak naprawdę to i tak wiedziałem, że po wszystkim będzie mi cholernie wszystko jedno.
Tym razem pójdę do innego sklepu.
Postanowiłem też, że każdemu osobnikowi bez maseczki będę pokazywał kciuka skierowanego ku górze w zaciśniętej pięści, tak w razie czego, a do tego głębokie spojrzenie w oczy i lekki uśmiech na twarzy, taki nie za duży ale i nie za mały żeby sobie nie pomyślał nie wiadomo czego, głupi zboczuch… No mówię, że mnie to wkurwia….