Odłożyłam 4 koło na niby super rower.
Miałam dziś odbiór w popularnych elektromarkecie. Przy kasie zastałam 4 mało ogarniętych pracowników.
Dwóch facetów, z czego jeden, który przyprowadził rower i uwaga nie wiedział jak podnieść siodełko(!)(SERIO kurwa), aż już jego koleżanka nie wytrzymała i go wykpiła.
Od razu coś mi nie pasowało, bo usłyszałam pisk.
Mówię, że coś jest chyba nie tak, bo dziwnie piszczy.
Na co pracownica, udaje tępa (lub prawdopodobnie taka jest) i głuchą i pyta się “co pani piszczy”🤣.
Poprowadziłam w ręku i po 2 sekundach głośny pisk, a ta dalej w zaparte pieprzy farmazony “uroki nowego roweru, musi się dotrzeć xD, trzeba nasmarować, a my tego nie robimy, wystarczy tylko nasmarować” powtarza wyniośle, a widać, że gówno się zna i nie ma pojęcia o czym mówi- TYPOWE dla takich dziuń.
Zmieszana podjeżdżam kilka metrów od sklepu do rodziny, gdzie zerknął mi na niego kuzyn, który nie jest jakiś techniczny, ale od razu powiedział mi, że coś jest nie tak z przednim hamulcem, jest zaciągnięty i niesymetrycznie przechylone na jedną stronę, muszą to ewentualnie poprawić, poluzować (?), bo on nie ma takiego klucza. Wracam do sklepu. Pani mądralińska przygląda się z daleko z zadartą głową i na szczęście tym razem trafiłam na normalnego mężczyznę (kierownika), który od razu powiedział, że mam rację i że zaraz zobaczy. Odkręcił, ale uznał, że nic nie zrobi, bo to wada fabryczna, zwrócili kase.
I tak się skończyło moje popołudnie z wymarzonym rowerem. 🙂
Jestem także przerażona kalectwem niektórych mężczyzn 20+, bo inaczej tego nazwać nie można.