Themotha Ej, ale ja całkowicie akceptuje to, że jestem uzależniony od porno. Siedzę w tym od kilkunastu lat. Akceptacja tego oczywiście pomaga ale nie rozwiązuje problemu.
Co daje spinanie dupy? Niby nic ale często jest tak, że się zepnę i potem np. 2 dni mam spokój. Jak popuszczę to wracam do maratonu.
Rozwiązaniem jest regularny seks (przy czym nie mam na myśli tu, że musiałby być codziennie, ale chociaż raz na 2 tygodnie). Ja wiem, że tutaj trzeba poprawić układ kary/nagrody, jak działa dopamina i te wszystkie tam inne sprawy bo przez lata uzależnienia przeczytałem pół internetu o tym. Sęk w tym, że jak nie ma kobiety to jest to koło zamknięte bo spuścić z krzyża w końcu trzeba (może znajdą się jacyś mnisi ale ja takim na pewno nie jestem i być nie chcę).
@leto - Oglądam od dzieciaka i po wielu latach po prostu tak jest, że ciężko wyjść. Dodaj do tego różne fetysze (które potęgują uzależnienie) + brak kobiet w życiu codziennym i jest jak jest 🙂
Moje uzależnienie nie wynika z rzeczy z dzieciństwa.
Inna sprawa, że wszystkie złe rzeczy w moim życiu czasami potęgują chęć powrotu do nałogu (tak jak wspomniał @Themotha) bo w nim znajduje największą przyjemność. Często porażki życiowe tuszowałem sobie maratonem. Teraz już jednak tego prawie wcale nie robię (chęć jest ale siła woli wystarcza). Mi zwyczajnie brak regularnego ruchania, po prostu ruchania, nie żadnej miłości ani nic (choć seks z uczuciem na pewno by nie zaszkodził). Patrzę na baby jak głodny na mięcho.