Jedyny dobry cover “Come Together” Beatlesów:
I “Word Up” Cameo w dwóch odsłonach:
“Freestyler” Bombfunk MC aż się prosi o rockową wersję:
Dalej cover, nie cover - “Paradise City” by Slash, Fergie and Cypress Hill:
Genialny Jorn i jego interpretacja “Hotel California” The Eagles w nieco glamowej (!!) koloraturze:
Wspaniały Disturbed i “Sound of Silence” Paula Simona:
Na koniec cover, którego przez długi czas nie potrafiłem rozkminić. Czy antyutopijne brzmienie to krytyka czy rozpacz za zniszczeniem idei Lennona?