leto z reguły kompletnie nie mam ochoty pójść na ich koncert teraz
leto jestem całe życie przez to zmuszony do poszukiwania czegoś świeżego
No to faktycznie się różnimy, bo ja muzycznie zatrzymałem się w przeszłości, mało który współczesny zespół jest w stanie mnie poruszyć (ba, nawet świeże płyty moich ulubionych kapel mnie nie porywają - jak np. nowy album RHCP, ugrzeczniony, miałki, nudny).
Do tej pory odkrywam różne kapele, ale z reguły są to zespoły, których czasy świetności skończyły się w ubiegłym wieku.
Na koncertach dinozaurów bawię się przednio - chyba m.in. dlatego, że spotykam na nich wielu rówieśników, z którymi momentalnie łapię flow, pojawiają się wspominki, razem skaczemy, machamy łbami i skandujemy teksty, które znamy na pamięć.
Każda nowa płyta pozostawia mnie z wrażeniem „gdzieś to już słyszałem”, „ale to wtórne”, „o, brzmi zupełnie tak samo jak…”.
A wystarczy, że człowiek odpali sobie wspomniane przez Ciebie Motorhead i wie, że ma do czynienia z esencją rocka, czymś, co było porywająco świeże w swoich czasach i się w ogóle nie zestarzało.
leto może i bym się czuł nieswojo na koncertach tych gówniarzy
Ja się trochę czuję, mimo, że nikt mi nigdy nie dał do zrozumienia, że jestem dziadkiem.
Najgorzej jednak jest w klubach muzycznych (takich typowo tanecznych), w których na parkiecie są gimnazjaliści i licealiści - czuję się w takich miejscach bardzo staro, wręcz niestosownie.
No życie dziadersa łatwe nie jest.