Jeśli ktoś jest fanem elektroniki z berlińskiej stajni i ogólnie rozumianego krautrocka, to moim zdaniem jest to najlepsza i jednocześnie rzadka rzecz jaka wyszła spod rąk Manuela Gottschinga obok E2-E4.
Samo filmidło, Kryształowa Kołyska, jest nędzne i niewarte uwagi, ale ścieżka dźwiękowa z niego to poezja. Co ciekawe, nagrana została w roku 1975, oficjalnie na CD została wydana aż 18 lat pózniej w roku 1993.