Tak sobie teraz pomyślałem.
Jest listopad, 22 stopnie na dworze.
Niedługo zima.
Narracja kryzysu klimatycznego krzyczy, że mamy globalne ocieplenie, że zim już nie będzie.
Że będzie ciepło, JEST ZA CIEPŁO, lodowce topnieją, zim już nie ma.
A druga narracja, że jest brak węgla i gazu na zimę.
Że pozamarzamy.
Że to straszne bo POZAMARZAMY TEJ ZIMY.
NO TO KURWA JAK TO JEST?!!!
POZAMARZAMY CZY ZIM JUŻ NIE MA?????
Czego mamy się obecnie bać, bo nie wiem jak fotel ustawić.
(Po kawał z fotelem zapraszam do memicznego.)