azagoth A ja już kłamcom nie wierzę - w żadne nietoperze, gain-of-function, zaraźliwe wirusy. Co rusz wypuszczają jakieś informacje, żeby ludzie nadal bali się wirusów.
https://americanfaith.com/nih-official-admits-to-taxpayer-funding-of-gain-of-function-research/
Plandemią doprowadzili do tego, że już nie uznaję przenoszenia wirusów z jednostki na drugą jednostkę, ale wyznaję naturalną odporność zgodnie z teorią podłoża, że tzw. wirusy to skutek choroby a nie jej przyczyna. Gdyby tak nie było, to wirusy już by wszystkich zabiły. Ta teoria też ma jakieś słabe punkty, ale dopóki wirusolodzy będą kazali “wierzyć” w ich badania podając niemożliwe do zweryfikowania informacje, to uważam wirusologię za rodzaj czarów-marów i religię. Przez to przestałam bać wirusów (nawet Eboli bym się nie bała bo trochę czytałam na ten temat. A jak było z czarną ospą we Wrocławiu kilkadziesiąt lat temu? Wszyscy poumierali? ). Strach ma wielkie oczy.