@LaLibertine
A mój wujek wziął i umarł. I co? I dziadek umarł. I pra-dziadek i wielu innych.
Ja też chorowałem na tę chorobę. I nie widzę z tego powodu konieczności życia w paranoi, zamykania sklepów, przymuszania do noszenia kagańcow czy konieczności wstrzykiwania sobie eksperymentalnych substancji.
Przed covid chorowałem też na różne choroby. Dużo cięższe. I nikt wtedy nie prowadził kampanii strachu ani nie zmuszał wszystkich dookoła do ograniczeń życia i prowadzenia biznesu. Co więcej - inni ludzie wokol mnie chorowali i ani ja ani oni nie trzęśliśmy z tego powodu kolanami. Ludzie tracili płuca, nerki, oczy, ręce i zdrowie ogólnie. I żyli dalej.
Przed covid nie byłem nieśmiertelny i nie będę po covid. Zatem czy mam żyć w przerażeniu i ograniczeniach z powodu choroby, którą na 99.9% przeżyję? Nie - wybieram żyć normalnie. Co więcej - czytałem gdzieś, że wspolczynnik śmiertelności populacji ludzkiej wynosi 100%. Umrę 😱. Wyobrażasz sobie? Umrę! Buuu… Jakie to niesprawiedliwe <smuteczek>.
I co? Mam z tego powodu każdego dnia zapełniać spodnie? Mam z powodu płuc Twojego wujka codziennie barwić bieliznę na brązowo?
Nie, nie będę.
Wsadź sobie w dupę takie próby wywołania poczucia winy.