Taka kolejna teoria
Teraz są wybory w USA. Ogólnie w USA są dwie partie i w sumie obie się mocno różnią - tzn dwa przeciwieństwa.
Te partie idą w łeb w łeb - zawsze mają praktycznie po 50%
Co sądzicie o teorii, że ludzie z różnych kręgów decydują która partia w obecnym czasie ma wygrać? Taka różnice między nimi, że łatwo jest o tym decydować - przez to, że idą w łeb w łeb.
A co jeśli rząd Trumpa byl wcześniej wybrany bo te kręgi pomyśleli, by Rosję przeciągnąć na swoją stronę a potem jak już nie widzieli szans na to, to wzięli rządy Bidena bo oni sie charakteryzują tym, że są wrodzy do Rosji?
Gdyby wygrała partia republikańska która jest pro ruska to źle by wyglądało, jakby działali ostro przeciwko Rosji. A jak demokraci to demokraci