statusquo A musiał bym robić wszystko to co powinienem i wypada, a mi się akurat tego wszystkiego nie chce.. 😉
Nie wiem nawet od czego zacząć, więc nawet nie zacznę 🙂
Myślę o sobie, jak nie mam ochoty kogoś słuchać, to nie słucham. Jak mam ochotę ułożyć w zlewie piramidę to układam i nikt mi nie pierdoli 🙂
Jestem zdania, ze 1. jak mieszkasz na swoim to nikt Ci nie może pierdolić jak żyjesz. A 2. jak zapraszasz pannę/faceta to jest twoim gościem i się musi dostosować, bo patrz punkt pierwszy. Choć oczywiście komentarze się zdarzają no ale punkt punkt pierwszy i drugi.
Apropos tego zlewu przypomniałeś mi sytuacje z kochankiem, który lubił u mnie czasem cos ugotować. Raz ze gotował jak się gotuje w restauracjach czyli full speed, wszystko ujebane, ze można poślizgnąć się na warstwie strzelającego tłuszczu, dwa nie po mojemu dietetycznemu ale dobra przymykałam oko. Na zakończenie tej batalii miał zwyczaj wpierdzielac całość naczyń w formie wieżowca do zlewu pod sam kran. Patelnie, która się już nie mieściła wjebywal na sztorc pionowo, prostopadle do tego wieżowca w zlew. Na czubek tej konstrukcji stawiał przez snem szklankę po whisky do góry dnem. Patrzyłam na to bez słowa, po czym jak już zostałam sama w domu to rozładowywałam to żeby w ogóle się dostać do zlewu i pozmywać.
Jakoś na początku roku wyjaśnił mi, ze moje standardy czystości w moim domu (!) kolidują z jego. Krótko: trudno mu było tolerować w dniach w których się u mnie pojawiał (z noclegiem włącznie), ze jestem takim brudasem. Haha padłam. To pewnie przez ten syf w zlewie nad którym się nie roztrząsałam gdy się pojawiał. Sama jak gotuje to zmywam od razu, bo po wszystkim (kolacja, alko, film, sex) już mi się nie chce.
Także wiesz, po części Cię rozumiem ale nie dajmy się zwariować.
Tak samo niektórzy mężczyźni maja wbite, ze kobieta powinna się krzątać, spuszczając się nad każdą brudna rzeczą, którą miedzy innymi sami nabrudzili (!). Jak ogarniasz ‘po cichu’, bez zbędnego biadolenia przy, to cos z Toba nie tak 😉