NimfaWodna Mam wrażenie, że chodziło tu o coś innego.
Dla faceta świadomośc splodzenia dziecka jest stresująca i to Ona staje okoniem.
Właśnie nie. Stresująca jest konieczność “stawania na baczność”, niezależnie od humoru, samopoczucia i tego, co w danym momencie chciałoby się zrobić. Pamiętam anegdotkę z okresu, jak znajomy starał się o dziecko. Żona do niego mówi:
– chodź do mnie, muszę ci coś pokazać.
Na co on odpowiedział:
– błagam, tylko nie cipę znowu.
Do tego stopnia facet miał dosyć. Jego żona zresztą też.
NimfaWodna Myśle, że dzieci tworzone naturalnie bez całej otoczki “musimy” szybciej się pojawiają.
A to fakt. Niektórzy zachodzili w ciążę, jak tylko przestawiali się starać. Albo dziecko pojawiało się po zmianie partnera /partnerki, jak to było np. u mnie. Z jedną przeszliśmy przez długomiesięczne starania. Z drugą, 10 lat później, gdy spodziewałem się po swoim organiźmie wszystkiego, tylko nie płodności, ku naszemu obopólnemu zdziwieniu, niespodziewanie zaskoczyliśmy a owoc tego zaskoczenia właśnie wrócił z mamą ze spaceru i roznosi chałupę ;-)