CheshireKitty A czemu by nie na początek? A może nie co 1h tylko co 2h? A może pierwszy raz by pomógł drugi by odpuściła?
Oj, ale to przecież tak nie działa - w ten sposób tylko ten lęk wzmacniasz, bo dajesz jej element kontroli nad Tobą. Postępy mogą być tylko wtedy, gdy tą kontrolę puszczasz i stajesz z własnym lękiem twarzą w twarz, gdy jesteś w stanie go przetrzymać.
Coś na zasadzie - “ok, on teraz wychodzi na miasto, więc przyjdzie do mnie znajomy lęk - pobędę sobie z nim, będzie przez chwilę nieprzyjemnie, po czym on minie i tyle - i tak nie jestem w stanie kontrolować mojego partnera, jeśli ma mnie zdradzić to i tak zrobi”.
Oczywiście, ale to strona obarczona tą przypadłością jest odpowiedzialna za to, żeby powody te zlokalizować, bo ona zna siebie i swoją przeszłość najlepiej. Ja nie będę w stanie tego ustalić, a tym bardziej zmienić.
No tak, ale podobnie jak wyżej - to nie moja odpowiedzialność, żeby jej to poczucie zbudować.
CheshireKitty naprawdę myślisz, że te kobiety nie pozwalają im wyjść do sklepów samemu 😱? Ja myślałam, że my mówimy o wyjeździe na kilka dni czy wyjściu na kilka h z kolegami.
Nie no, raczej chodzi o to drugie, ale to i tak dla mnie jakaś masakra 🙂
Mało to seksowne, ale w sumie co mi szkodzi.
CheshireKitty Najpierw będzie to SMS co 2h potem co 3h a potem już będzie ludzik
Z doświadczenia powiem Ci, że będzie kompletnie odwrotnie. Takie coś po prostu nie działa. Byłem w związku, w którym kontrola była permanentna, smsy z meldunkiem po 15 minutach od wyjścia z domu, przegląd telefonu, maila na bieżąco. Próbowałem to zmienić, ale moim fundamentalnym błędem było to, że zmianie miało podlegać zachowanie osoby, na którą wpływ miała tylko i wyłącznie ona sama, a nie ja. Ona zaś nie umiała/nie chciała tego zmienić, z tą kontrolą było jej po prostu “wygodnie”, nie musiała odczuwać strachu, gdy cały czas miała mnie dla siebie.
Ja rozumiem, że mam być dla swojej kobiety wsparciem, ale w moim rozumieniu tego słowa nie oznacza to niańczenia, litowania się nad kimś, wreszcie traktowania go jak osoby słabszej, która sama nie potrafi przepracować własnych problemów.
Innymi słowy @CheshireKitty - osobiście uważam, że jesteśmy w stanie pozbyć się większości naszych lęków bez wsparcia naszego partnera. Nad własną chorobliwą zazdrością/zaborczością należy pracować, bo rozwali ona każdy związek - nawet najbardziej cierpliwy partner po czasie będzie tym wyczerpany.