NimfaWodna Ja z reguły widze seks jako potrzebe fizjologiczną. Jestem jak zwierze- ruchy frakcyjne muszą się zgadzać.
Brawo za szczerość i świadomość. Do 26 roku życia miałem podobnie ale miałem kiedyś związek z taką panią która zrobiła coś podobnego jak w sławnej scenie filmu “Walka o ogień” gdzie aktorka odepchnęła swojego partnera z pozycji od tyłu i rozłożyła nogi bo chciała pozycji klasycznej. Byłem kiedyś takim gościem który uwielbiał pozycję od tyłu. Ta kobieta coś w mnie uruchomiła i po ok 2 miesiącach związku mieliśmy taki wspólny orgazm synchroniczny z powolnego zmysłowego seksu (wcześniej takiego nie miałem). Ciekawe doświadczenie które zmieniło moje podejście do takiego seksu. Stąd podejrzewam swoją świadomość że taki seks (powolny, zmysłowy) jest możliwy i pewnie też był on furtką do Tantry po kilkunastu latach.
Z drugiej strony miałem po 30 taką partnerkę która nie potrafiła szczytować z seksu powolnego i zmysłowego (no może jakieś 2 czy raz na ponad 2 lata związku)
NimfaWodna Zgoła odmienne natomiast myśli napływają do mojej głowy. Hasła: złamanie, oczyszczenie, złagodzenie, pokuta
Tu musisz rozwinąć bo nie nie rozumiem szczególnie początku tj. złamanie, oczyszczenie, złagodzenie i pokuta (ale za co?)
Dodam że ja teraz seks widzę głównie jako wymianę energetyczną (tak z 60-75%) która jest faktycznie możliwa i takiej doświadczyłem. Wczoraj np robiliśmy tylko wymianę energetyczną, miałem kilka orgazmów bez wytrysku, byłem spełniony, podoba mi się taki rodzaj seksu. Ale dodam że ja lubię też seks klasyczny ale ostry (gdzie ja dominuje) i nie zamierzam iść tak na 100% w Tantrę i wymianę energetyczną. Łączę to w całość bo tak lubię i nie zamierzam się ograniczać tylko do jakiegoś stylu. Mojej partnerce też podoba się ten mix stylów
Ważne jest w tym wszystkim to że się tym bawimy bez zbędnej spiny na osiągi, ilości orgazmów itp.
Themotha A mi się wydaje że ta cała transcendentalność, to nic innego jak zwykłe dorabianie ideologii do prostej czynności jaką jest seks.
Nie chce mi się rozwodzić na ten temat kwestia gustu, doświadczeń, przekonań - dlatego zacytuje pewnego użytkownika BS z którego wypowiedzią się zgadzam.
"Podejście do seksu to spektrum.
Z jednej strony masz ortodoksów żydowskich, gdzie ruchanie tylko przez dziurę w koszuli kilka razy w życiu w celu reprodukcji, podobnie potem robi wiele ruchów purytańskich, głównie protestanckich.
Masz filozofów greckich, którzy twierdzili, że chuć bez kontroli poniża faceta, że faktycznie za dużo seksu jest zbędne, bo pozbawia energii, którą facet powinien spożytkować na ważniejsze rzeczy.
Potem te nurty około stoickie przeszły do Rzymu, gdzie ich niechęć do seksu trafiła na podatny ruch reformatorski, powstały w reakcji na wyczyny bogatych owdowiałych arystokratek, które w rozkwicie imperium zrobiły ze swoich środowisk istny kurwidołek.
Potem te ruchy połączyły się z Szawłową nową odsłoną judaizmu (czyli chrześcijaństwem) - i jego żydowską niechęcią do kobiet, co zaowocowało przegięciem w stronę mocnej mizoginii.
Analogicznie masz różne azjatyckie ruchy - mnisi celibat, zachowanie energii kundalini, chi, czy co tam było w kraju -> seks jest dodatkiem i marnuje czas i energię.
Ale masz też i po drugiej stronie - od psalmów erotycznych w kościele, kultów dionizyjskich i prostytucji świątynnej, czy innych ruchaczy, seksu symbolicznego (para królewska na wiosennym polu uprawnym), ruchaczy typu Dzingis Chan, tantra, wznoszenie wibracji przez seks, indyjskie (kamasutra) i malezyjskie wyzwolenie poprzez seks
Dla mnie może istnieć kilka podejść do seksu ( i rożnych innych tematów) i nie zamierzam udowadniać na siłę co jest najlepsze i dla kogo. Niech każdy wybierze swoją drogę, ważne aby był szczęśliwy.
Mówienie że to czy tamto jest dobre dla kogoś to opinia a nie fakt.
Ja jestem szczęśliwy, cieszę się że odkryłem Tantrę i suche orgazmy.
Pozdrawiam