Miałem przez chwilą dziwną sytuację, niecodzienną.
Czekam w kolejce po obiad, przy czym stolik obok ojciec krzyczy i macha łapami w kierunku swojego dziecka (ale nie szarpał i nie uderzył), które zamówiło coś, ale się jej odwidziało i już tego nie chcę (jak to dziecko)
Moim pierwszym odruchem, był kontakt wzrokowy z gościem, kolejnym odruchem była chęć wstania, złapania gościa za kark i rozbicie mu twarzy o ten ładny drewniany stolik
Ale zreflektowałem się i sobie pomyślałem '‘Przecież to nie jest moja sprawa, i nie dzieje się nic strasznego’'
Teraz pytanie, kiedy Wy czujecie że trzeba reagować, a kiedy nie, i czy w ogóle reagujecie na podobne sytuacje w której udział bierze ktoś bezbronny?