Johnny Po drugie - by skutecznie taki kredyt uzyskać musisz być wiarygodna dla banku (zdolność kredytowa) i posiadać wkład własny (między 10 a 20% wartości nieruchomości, w zależności od banku).
20%. Nie spotkałam banku, który życzyłby sobie w Polsce 10, od naprawdę długiego czasu 😉
Johnny Wiarygodna dla banku jest osoba o stabilnej sytuacji materialnej, która pozwala jej na wywiązywanie się z zaciągniętego zobowiązania. Taką osobą będzie ktoś, kto podjął wysiłek, żeby zdobyć dobry zawód i się w nim utrzymać - w zdecydowanej większości przypadków (pomijam ludzi wykonujących zawód “syn”) było to okupione jego pracą, wysiłkiem i stresem.
Pytanie czy wiarygodne jest obniżanie stóp procentowych przez lata. Wtedy jednak dla kupującego nie ma problemu 😉 Tyle w kwestii uczciwości.
Johnny Taką osobą będzie ktoś, kto podjął wysiłek, żeby zdobyć dobry zawód i się w nim utrzymać - w zdecydowanej większości przypadków (pomijam ludzi wykonujących zawód “syn”) było to okupione jego pracą, wysiłkiem i stresem.
Realia są takie, że w tym momencie masz 20% kasy na daną rzecz. Twój wysiłek i praca to wciąż w tym okresie czasu- za mało. Bez “czyjejś” pomocy (bo jak myślę, wiemy, że bank nie ma swoich pieniędzy) za cholerę nie będziesz mieć danego dobra. Nie chce mi się dalej tłumaczyć jak to zjawisko w szerszej perspektywie wpływa na siłę nabywczą pieniądza a w następstwie- cenę.
Dlatego spojrzenie pt: mobilni, pracowici, których było stać na kredyt vs lenie, niepodejmujące wysiłku bez dobrego zawodu, którzy się na kredyt nie łapią- nieodzownie mnie śmieszy, ale cóż. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
Johnny Przy urnach wyborczych - nie bez przyczyny wygrywają u nas opcje skrajnie populistyczne, lubujące się w rozdawnictwie, a ugrupowania wolnorynkowe to wyborczy plankton.
Ty myślisz, że gdzieś indziej to jest inaczej? Każdy, tak polityk, jak i obywatel patrzy wpierw na własny tyłek i tyle. To raczej ma więcej wspólnego z egoizmem niż odpowiedzialnością, per se.
Pokolenie “boomerów” (jak to się ładnie mówi) w takiej bogatej Ameryce/Anglii itd przejmuje się losem swoich dzieci, które to jako pokolenie ma już na wstępie zaczepisty kredyt do spłacenia?
Dlaczego emeryt ma nie głosować na PIS? Przecież on też “zapracował ciężko” na swoje pieniądze, więc chce je odzyskać chociaż w minimalnej części. Ktoś inny proponuje mu coś sensownego?
Dlaczego Konfa, tak zakochana w idei pracy i “promująca wolność” wybiera na prezydenta takiego Bosaka, który chodził na ileś kierunków studiów i żadnych nie skończył przy tym nie spędzając najprawdopodobniej ani jednego dnia w uczciwej robocie, utrzymując się de facto z gadania? A i wielu ludzi głosujących na tą partię, śmieje się z “tych durni co w kółko głosują na POPIS”. xD
Sama od lat oddaję świadomie głos nieważny, tylko i wyłącznie po to by żadna partia, która tym razem będzie najbliżej wodopoju nie policzyła sobie mnie jako wyborcy. Poza tym absolutna strata czasu, którego już nie odzyskam.
Ogólnie rozumiem Twój punkt widzenia i jak mówiłam generalnie się zgadzam, niemniej uważam, że bardziej sensowne są rozwiązanie systemowe tak jak zauważył @leto. Niemniej nikomu nie jest to na rękę- ani “landlordom” (lol xD) ani tym bardziej rządowi. Każde grabie grabią do siebie i tyle.
Dlatego zawsze współczuję tym jeszcze młodszym ode mnie, bo nie dość, że sytuację będą mieli przerąbaną to i etykietę leniwej buły dostaną w prezencie. xD