Po kilku tygodniach stwierdzam że przyczyna moich problemów w dużej mierze w moim życiu, była próba zaspokojenia cudzych potrzeb. Od dzieciństwa chciałem zasługiwać na przychylność. Ten schemat przeniosłem dalej, gdzie narzucałem sobie kolejne oczekiwania i wydawało mi się ze świat też czegoś ode mnie oczekuje (projekcja)
Czyli deficyty emocjonalne i oczekiwania do spełnienia, które sam sobie narzucałem bo wydawało mi się że inni tego wymagają, bym je spełnił a wtedy kiedy uda mi się to spełnić, zostanę zaakceptowany
Żeby z tego wyjść trzeba sobie uzmysłowić mechanizm. Ten mechanizm często obwarowany jest silnym lękiem. Czyli jeśli nie spełnisz tych oczekiwań, które sam sobie narzuciłeś i uważasz ze świat od Ciebie wymaga, to inni i świat Cię odrzuci, a do tego odpuścisz nie możesz, bo wiesz jak smakuje odrzucenie z dzieciństwa (jeśli będziesz grzeczny) i nie chcesz powtórki z rozrywki
Pod tym wszystkim kryje się stawianie siebie na końcu a innych na początku. Nie piszę tu o egocentryzmie, ale o świadomości że jednak najpierw jestem ja. Jeśli ja nie będę ze sobą szczęśliwy i fair, nie będę z nikim.
I jeszcze jedno, mówiąc innym tak, często mówisz sobie nie, to powoduje psychiczne obciążenie i frustracje, mimo ze pozornie wszystko chodzi w Twoim życiu jak w zegarku