Fajny temat i trudny moim zdaniem. Ciężko rozdzielić od duchowości, bo jest on podstawowym składnikiem rozwoju duchowego. Religijne aspekty pomijam, bo się oddzieliłem od każdej instytucji. Film obejrzę jak znajdę trochę czasu. Napiszę że swojej strony.
Wybaczenie. To jedna z najważniejszych umiejętności i zarazem najtrudniejsza do opanowania. Trzymanie urazy większość ludzi opanowała do perfekcji, bo jak mogę przejść do porządku dziennego jak jedna z drugim mnie wykorzystali. Przecież nie będę frajerem. Tylko pojawia się inny problem. Życie z urazą obciąża nas samych i sami siebie każemy, bo sami się obwiniamy. Jedna urazą za drugą to jak wielkie glazy wrzucane do rzeki. Z każdym jednym blokujemy nurt życiodajnej energii, która zamiast zasilać nas, doprowadza do funkcjonowania na oparach.
Nie zabije nikogo samo ugryzienie węża ale jad, który toczy się krwiobiegiem. Powoli , póki nie opanuje umysłu i całego ciała.
Żyjemy w ciałach, które skazane są z góry na śmierć, jednak zachowujemy się jakby one były wieczne. Dlaczego sami trujemy umysł i ciało “żółcią” przetaczającą się z głowy do ciała i z powrotem.
Co możemy zrobić? Zastosować się do nauk mistrzów. Potraktować to jak lekcje i ruszyć dalej. Nie znaczy, żeby się nie bronić, ale alternatywą jest życie w ciągłej nienawiści. Nie, dziękuję. Mam taki “dobry” przykład z domu.
Żadna uraza nie jest warta dźwigania. Urazy przechowywanej w sobie nie da rady usprawiedliwić. Co bardziej, im większa, tym więcej pracy jest przed nami, bo zamiast żyć i otaczać się pozytywną energią, oddajemy kontrolę innym. Nosimy ten bagaż, który często przytłacza. Niektórzy traktują to jako symbol kim są, identyfikują się z tym. Ba nasz naród wiecznie się sam programuje zawiścią i nienawiścią. Przekazujemy traumy pomiędzy generacjami i jesteśmy z tego dumni. Ładujemy cały ten gnój do środka oczekując że zostaniemy błogosławieni? Litości. Ilu ludzi nadal żyje IIWS, Wołyniem, rozbiorami. Zamiast wybaczyć i zostawić to za sobą i wyciągnąć lekcje i się przygotować na przyszłość toczymy pianę z ust kiedy ktoś powie coś co nam się nie spodoba, ale nie miało wpływu na nas w żaden bezpośredni sposób. Ludzie, którzy przeżyli obozy koncentracyjne są w stanie przebaczyć oprawcom, a dwa pokolenia młodsze rzucają się do gardeł.
Wielu ludzi się też myli. Nie przebaczamy komuś, przebaczamy dla siebie. Przebaczamy sobie swoje błędy, które widzimy w zachowaniu innych. Swoje niedoskonałości i zaniedbania. Dzięki temu odzyskujemy kontrolę nad samym sobą. To też trochę jak wzięcie odpowiedzialności za to, w którym miejscu się znajdujemy i akceptacja rzeczy na które nie mamy wpływu. To też nie znaczy, że nie mam prawa być smutny, ale smutek nie może przejąć władzy nad życiem, bo kiedy to robi życie zanika. To nie znaczy też, że musze pałać miłością do osoby która mnie skrzywdziła. Mam prawo nie utrzymywać z nią kontaktu, ignorować, tak samo jak mogę się bronić. Ale mogę to wszystko robić z miłości do samego siebie i być wdzięczny za lekcje jakie otrzymałem. Wybaczanie nie jest aktem przyzwolenia na złe zachowanie innych ludzi ani jego usprawiedliwieniem. Zamiast tego, chodzi o uwolnienie siebie od cierpienia i negatywności, które wynikają z trzymania się uraz i gniewu. Nie wybaczając, pozwalamy przeszłości kontrolować naszą teraźniejszość i przyszłość, co uniemożliwia nam pełne doświadczenie życia.
W życiu tak naprawdę wchodzi o odejmowanie. Wyrzucenie zbędnego balastu i cieszenie się życiem. Im więcej trzymamy w sobie złych doświadczeń tym bardziej postrzegamy świat w ten sposób. Im więcej w nas siedzi tym bardziej to na nas wpływa i nasze projekcje świata dookoła. Kto pokona szybciej 5 pięter, osoba z lekkim umysłem i ciałem, czy taka przykuta do 20kg kuli.
W chwilach, kiedy złość we mnie się odzywa i jest ukierunkowana w drugą osobę (i także uderza ona we mnie), przypominam sobie cytat Marka Twaina.
[!quote]
Przebaczenie jest zapachem, który fiołek wyrzuca na piętę, która go zmiażdżyła.
tldr; wybaczenie to zaakceptowanie tego, co się wydarzyło, bez oporu. Wybaczanie jest kluczowym krokiem w procesie uwalniania się od przeszłości i otwierania się na nowe doświadczenia i możliwości. Prawdziwe wybaczenie pochodzi z głębokiego zrozumienia, że nasze wewnętrzne szczęście nie zależy od zewnętrznych okoliczności ani zachowań innych ludzi.